Matka szukała córek latami. Znalazła je w Niemcach

Niemcy rozdzielili polską rodzinę podczas okupacji, wywożąc małe dzieci do obozów i germanizując je siłą. Franciszek Witaszek zginął z rąk okupanta, a jego córki spędziły lata w obcym kraju pod obcymi nazwiskami. Historia Alodii pokazuje brutalność niemieckiej polityki wobec polskich dzieci.

Tragedia rodziny Witaszków

Franciszek Witaszek kierował konspiracyjną organizacją na terenie Wielkopolski do momentu schwytania przez Niemców. Okupanci stracili go w 1943 roku, pozostawiając żonę Halinę z dwójką małych córek. Alodia miała wtedy zaledwie pięć lat, a jej młodsza siostra Daria była jeszcze mniejsza.

Niemcy natychmiast przejęli kontrolę nad osieroconymi dziewczynkami po egzekucji ojca. Władze okupacyjne umieściły siostry w obozie przejściowym nieopodal Warszawy już miesiąc po stracie rodzica. Następnie przewiozły je do specjalnego ośrodka dla dzieci funkcjonującego w Łodzi.

Obóz dla najmłodszych więźniów

Ośrodek przetrzymywał dzieci w wieku od dwóch do szesnastu lat w nieludzkich warunkach. Zimne baraki nie chroniły przed mrozem, a skąpe racje żywnościowe nie wystarczały do przeżycia. Niemcy systematycznie zaniedbywali podopiecznych narażając ich na choroby i śmierć.

Małe więźniarki cierpiały bez właściwej opieki medycznej i podstawowej troski. Warunki sanitarne pozostawały fatalne przez cały okres funkcjonowania obiektu. Wielu dzieci nie przeżyło pobytu w tym miejscu z powodu głodu i chorób.

Germanizacja i nowa tożsamość

Program Lebensborn przejął obie siostry po trzech latach spędzonych w obozach. Niemiecka rodzina przyjęła je do domu w Stendalu w środkowych Niemczech. Dziewczynki otrzymały nowe imiona – Alodia stała się Alice Wittke, a Daria zmieniła się w Dorę Wittke.

Przymusowa zmiana tożsamości miała wymazać polskie pochodzenie sióstr na zawsze. Niemcy zerwali całkowicie kontakt dziewczynek z biologiczną rodziną i krajem urodzenia. Siostry dorastały w przekonaniu, że są Niemkami bez jakiejkolwiek wiedzy o prawdziwej przeszłości.

Poszukiwania matki i powrót

Halina Witaszek przez cztery lata szukała swoich córek we wszystkich dostępnych archiwach. Instytucje zajmujące się poszukiwaniem polskich dzieci w Niemczech gromadziły dokumenty i zdjęcia zaginionych. Matka rozpoznała swoje córki na fotografiach odnalezionych w dokumentacji w 1947 roku.

Czytaj również:  Pokrzyżowała plany terrorystom. Ocaliła setki osób, ale sama zmarła

Niemiecka rodzina nieoczekiwanie skontaktowała się z archiwami ujawniając prawdziwe pochodzenie dziewczynek. Alice wróciła do Polski jesienią tego samego roku, a jej siostra dołączyła miesiąc później. Spotkanie nie przyniosło radości – dzieci nie znały polskiego i nie rozumiały kim są ludzie usiłujący je przytulić.

Dziewczynki osiedliły się z matką w Ostrowie Kurowskim całkowicie wyobcowane z polskiej rzeczywistości. Niemieckie wychowanie ukształtowało ich tożsamość i sposób postrzegania świata. Alodia musiała na nowo nauczyć się języka i kultury swojego narodu od podstaw.

Starsze dziecko ukończyło szkołę średnią w połowie lat pięćdziesiątych i podjęło studia biologiczne. Pracowała później jako asystentka w laboratorium medycznym kontynuując karierę naukową. Jej doświadczenia wojenne długo pozostawały bolesną tajemnicą rodzinną.

Świadectwo dla przyszłych pokoleń

Alodia Witaszek-Napierała zaczęła publicznie opowiadać o swoich przeżyciach dopiero po latach milczenia. Relacje dawnej więźniarki obozów stały się cennym materiałem dla badaczy zajmujących się losami dzieci w okupowanej Polsce. Dokumentaliści i historycy wykorzystywali jej wspomnienia do tworzenia projektów edukacyjnych o germanizacji.

O autorze: Alicja Samp

Magister filologii polskiej. Uważa, że literatura nie istnieje bez historii, a historia bez literatury. Interesuje ją historia kobiet. Podejmuje problematykę z pogranicza historii i innych nauk. Zajmuje się redakcyjną i techniczną stroną funkcjonowania portalu przezwieki.pl.
(Visited 62 times, 2 visits today)