Piastowie na łopatkach. Najbardziej tajemniczy najazd Rusinów na Polskę
Autokratyczne zapędy Konrada Mazowieckiego
Konrad Mazowiecki przez większą część swojego panowania utrzymywał przyjazne stosunki z Rurykowiczami, braćmi Danielem i Wasylkiem. Rusini służyli mu pomocą podczas walk o Kraków z różnymi przeciwnikami.
Wśród tych ostatnich na czoło wysunęła się Grzymisława, która jako wdowa po tragicznie zmarłym Leszku Białym pragnęła zatrzymać w swych rękach rządy w imieniu małoletniego syna Bolesława Wstydliwego. Księżną w jej zamierzeniach czynnie wspierali małopolscy możnowładcy, doskonale zdający sobie sprawę z autokratycznych zapędów Konrada.
Początkowo Konrad próbował porozumieć się z Grzymisławą i możnymi krakowskimi na drodze pokojowej, spotykając się z nimi osobiście na zjeździe w marcu 1228 roku. Kiedy jednak okazało się, iż zawarcie satysfakcjonującego obie strony porozumienia jest najzwyczajniej niemożliwe, szykowano się powoli do siłowego rozstrzygnięcia konfliktu.
Niniejszy tekst stanowi fragment książki dr Mariusza Sampa Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza (Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2024).
W poszukiwaniu porozumienia
Zanim jednak doszło do regularnej wojny między Mazowszanami a Małopolanami, możni krakowscy spotkali się w maju 1228 roku w Cieni z księciem wielkopolskim Władysławem Laskonogim. Podpisano tam specjalny układ, oddający w opiekę Władysława małego Bolesława i zobowiązujący go do obrony dziedzictwa chłopca przed wszelkimi najazdami z zewnątrz.
Z wytworzonym stanem rzeczy nie zgodził się wojowniczy Konrad Mazowiecki, doprowadzając do spotkania z Grzymisławą w Skaryszewie, gdzie zamierzał przeciągnąć kobietę na swoją stronę. Ostatecznie nie udało mu się tego dokonać, ponieważ Grzymisława nawiązała wcześniej kontakt z śląskim księciem Henrykiem Brodatym, oddając się jego kurateli.
Polecamy również: „Polak, Węgier, dwa bratanki”. Tak, ale nie zawsze!
A więc wojna
Gdy Konrad Mazowiecki zrozumiał, iż Kraków nie zostanie mu oddany dobrowolnie, postanowił siłą opanować ten ośrodek. W tym też celu podjął się zorganizowania zakrojonej na szeroką skalę ekspedycji zbrojnej, w której obok wojsk mazowieckich, wzięły udział siły ruskie, dowodzone przez Wasylka i Daniela Romanowiczów.
Odtworzenie przebiegu tej wyprawy nastręcza sporo trudności z powodu fragmentaryczności źródeł. Wprawdzie dużą ilość informacji przekazała nam Kronika halicko-wołyńska, jednak jej autor pominął wiele podstawowych faktów związanych z ówczesnymi działaniami zbrojnymi.
Nie wiemy nawet tego, kiedy Mazowszanie i Rusini przystąpili do wojny, jednak w literaturze naukowej przeważa na ogół opinia, iż nastąpiło to latem 1229 roku.
Polecamy również: „Uciekających Lachów zabito”. Największa klęska Leszka Białego
Oblężenie Kalisza (1229)
Zaskakuje, dlaczego Konrad Mazowiecki zamiast od razu skierować podległe sobie siły na Kraków, zaatakował wielopolskie dzierżawy Władysława Laskonogiego, oblegając Kalisz.
Czyżby chciał wprowadzić w błąd wielkopolskiego księcia i po wywabieniu go z Krakowa, zamierzał zmienić kierunek natarcia i pojawić się pod murami małopolskiej stolicy? A może przyświecał mu w ogóle inny cel, którego raczej nigdy nie odgadniemy z powodu ubóstwa źródeł?
Pewnym jest jedynie to, iż cała wyprawa załamała się, zaś Konrad nie zdołał wprzęgnąć w życie swych zamierzeń strategicznych, bez względu na to, jak właściwie one wyglądały.
Wskutek ulewnych deszczów tereny wokół Kalisza stały się bagniste, co utrudniało prowadzenie przez oblegających ataków na wały. W konsekwencji działania oblężnicze przeciągnęły się w czasie, zaś Rusini, chcąc zdobyć pożywienie, niszczyli okoliczne wsie w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, docierając w swym pochodzie nawet pod Milicz.
Sprzyjający Władysławowi Laskonogiemu obrońcy z pewnością dowiedzieli się o rajdach nieprzyjaciół, jednak nie złamało to w nich ducha uporu i zamiast poddać się, mężnie dalej się bronili. W końcu jednak wysłali posłów do Konrada Mazowieckiego, aby ten wydelegował do prowadzenia negocjacji pokojowych wojewodę Pakosława.
Misja Pakosława
Pakosław podszedł pod wały wraz z księciem Danielem. Obrońcy podczas rozmów prosili, aby Konrad Mazowiecki nie wydawał Kalisza i jego mieszkańców na łup Rusinów.
Wojewoda zapewnił, że Konrad zamierza okazać im łaskę, lecz Daniel boi się wrócić do ojczyzny z pustymi rękami. W tym samym momencie ponoć to sami Kaliszanie zaczęli błagać ruskiego kniazia o pokój i wysłali dwóch swoich ludzi do Konrada w tym samym celu.
Z Kroniki halicko-wołyńskiej dowiadujemy się, iż działania kaliskich parlamentarzystów zakończyły się zawarciem korzystnej dla nich ugody.
Widzimy zatem, iż wyprawa kaliska nie przyniosła Konradowi Mazowieckiemu praktycznie żadnych korzyści, jego najwięksi rywale na czele z Władysławem Laskonogim w dalszym ciągu sprawowali swoje rządy, a on sam mógł tylko pomarzyć o krakowskim stolcu.
Najwięcej profitów z rajdu na ziemie Laskonogiego wyciągnęli Rusini, którym udało się zagarnąć wielkie łupy. Bracia Daniel i Wasylko zyskali na Rusi znaczny rozgłos. W Kronice halicko-wołyńskiej podniesiono, iż żaden z ruskich książąt nigdy wcześniej nie wszedł tak głęboko w ziemie piastowskie.
Polecamy również: Bitwa pod Zawichostem (1205). Krwawa łaźnia nad Wisłą
Źródło
Niniejszy tekst stanowi fragment książki dr Mariusza Sampa Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza (Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2024). Więcej o tej pozycji można dowiedzieć się po kliknięciu poniższego przycisku.