Hiroo Onoda. Ostatni partyzant II wojny światowej

Wojenne rozkazy

Hiroo Onoda urodził się 19 marca 1922 roku w prefekturze Wakayama w Japonii. Wychowany w duchu bushido, od najmłodszych lat przesiąkał etosem lojalności i posłuszeństwa wobec przełożonych.

W 1942 roku został powołany do Cesarskiej Armii Japońskiej i skierowany do szkoły wywiadu wojskowego w Nakano. Tam nauczył się sztuki sabotażu, walki partyzanckiej i przetrwania w ekstremalnych warunkach.

W grudniu 1944 roku Onoda otrzymał rozkaz udania się na wyspę Lubang na Filipinach. Jego zadaniem było sabotować działania wroga, niszczyć lotniska, magazyny i nigdy się nie poddawać, nawet jeśli Japonia przegra wojnę. „Pod żadnym pozorem nie wolno ci się poddać ani popełnić samobójstwa” – brzmiał rozkaz majora Yoshimi Taniguchi.

Wojna po wojnie

Gdy w sierpniu 1945 roku Japonia ogłosiła kapitulację, Onoda i jego trzej towarzysze – Shimada, Kozuka i Akatsu – ukrywali się w gęstej dżungli Lubangu. Nie uwierzyli w ulotki zrzucane przez samoloty, ogłaszające koniec wojny.

Uznali je za podstęp amerykańskiej propagandy. Zamiast się poddać, kontynuowali partyzancką walkę: napadali na filipińskich rolników, zdobywali żywność, niszczyli plony i bronili się przed policją.

Przez lata ich liczba malała. W 1949 roku Akatsu poddał się filipińskim władzom. Shimada zginął w 1954 roku podczas potyczki z policją. W 1972 roku, po kolejnej strzelaninie, zginął Kozuka. Od tego momentu Onoda został zupełnie sam. Był ostatnim japońskim żołnierzem na wyspie, przekonanym, że wojna wciąż trwa.

Tragiczny bilans

Działania Onody i jego towarzyszy miały dramatyczne konsekwencje dla lokalnej ludności. W ciągu 29 lat zginęło co najmniej 30 filipińskich cywilów i policjantów, których partyzanci uznali za wrogów. Onoda przez dekady żył w przekonaniu, że walczy z okupantem, nie zdając sobie sprawy, że jego wojna stała się tragedią dla niewinnych mieszkańców wyspy.

Jego upór i nieufność wobec wszelkich prób kontaktu sprawiły, że kolejne ekspedycje ratunkowe kończyły się fiaskiem. Nawet spotkania z rodziną i byłymi żołnierzami nie przekonały Onody, że wojna się skończyła – dla niego liczył się tylko rozkaz przełożonego.

Czytaj również:  Józef Franczak. Historia ostatniego żołnierza wyklętego

Powrót do świata

W 1974 roku na Lubang przybył Norio Suzuki, 24-letni japoński podróżnik i poszukiwacz przygód. Jego celem było odnalezienie Onody. Po kilku dniach wędrówki Suzuki nawiązał kontakt z Onodą, zdobywając jego zaufanie. Jednak nawet wtedy Onoda odmówił złożenia broni.

Japoński rząd odnalazł majora Taniguchi, który od lat pracował jako księgarz. 9 marca 1974 roku Taniguchi przybył na Lubang i formalnie zwolnił Onodę z obowiązku służby. Po 29 latach partyzantki Hiroo Onoda złożył broń, oddał miecz, karabin Arisaka, 500 nabojów i granaty. Był to koniec jednej z najdłuższych „wojen” XX wieku.

Onoda wrócił do Japonii jako bohater narodowy – witany przez tłumy, odznaczony i honorowany przez rząd. Jednak szybko okazało się, że kraj, za który walczył, zmienił się nie do poznania. Japonia lat 70. była zamożna, nowoczesna i pacyfistyczna.

Onoda długo zmagał się z poczuciem wyobcowania i winy za śmierć cywilów. W 1975 roku wyemigrował do Brazylii, gdzie założył ranczo i prowadził spokojne życie farmera. Regularnie wracał do Japonii, by prowadzić wykłady dla młodzieży i promować wartości samodyscypliny oraz wytrwałości.

Zmarł 16 stycznia 2014 roku w Tokio w wieku 91 lat. Jego pogrzeb zgromadził tłumy, zarówno tych, którzy podziwiali jego wytrwałość, jak i tych, którzy widzieli w nim ofiarę wojny.

O autorze: przez wieki

(Visited 583 times, 1 visits today)