Śmierć Fritza Todta. Zamach zlecony przez Hitlera?

Fritz Todt zginął 8 lutego 1942 roku w katastrofie lotniczej tuż po starcie z lotniska w Kętrzynie obsługującego Wilczy Szaniec. Niemiecki inżynier i minister uzbrojenia Rzeszy wracał z nocnej konferencji z Adolfem Hitlerem, podczas której miał rekomendować zawarcie pokoju z Związkiem Radzieckim. Okoliczności jego śmierci do dziś budzą kontrowersje i rodzą teorie spiskowe o możliwym zamachu.

Ostatnie spotkanie z Hitlerem

Todt przybył do Kwatery Głównej Fürera w Prusach Wschodnich w lutym 1942 roku na rutynową konferencję dotyczącą sytuacji w przemyśle zbrojeniowym. Rozmowy z Hitlerem odbyły się w cztery oczy i trwały do późnych godzin nocnych. Świadkowie wspominali, że minister opuścił spotkanie w wyraźnie poddenerwowanym stanie emocjonalnym.

Według niektórych źródeł Todt miał przedstawić Hitlerowi pesymistyczną ocenę niemieckich możliwości produkcyjnych w kontekście wojny na froncie wschodnim. Jego analizy sugerowały, że niemiecka gospodarka nie była w stanie wspierać zwycięstwa nad Rosją, a plan błyskawicznego podboju Związku Radzieckiego ostatecznie się nie powiódł. Taka ocena sytuacji mogła wywołać gniew dyktatora.

Minister wcześniej umówił się z Albertem Speerem na wspólny lot powrotny do Berlina jednym samolotem. Speer jednak ostatecznie zrezygnował z podróży ze względu na swoje złe samopoczucie po całonocnych rozmowach z Hitlerem. Ta decyzja okazała się kluczowa i prawdopodobnie uratowała przyszłemu ministrowi życie.

Rano 8 lutego pogoda była ładna, widoczność doskonała. Nic nie wskazywało na warunki, które mogłyby spowodować katastrofę lotniczą. Okoliczności te jeszcze bardziej pogłębiły tajemnicę tragicznego wypadku.

Przebieg katastrofy i technicznie niewyjaśnione szczegóły

Heinkel He 111 wystartował punktualnie o godzinie 8 rano z lotniska Kętrzyn-Wilamowo i rozpoczął normalne nabieranie wysokości. Nagle samolot wykonał desperacki manewr próbując powrócić na lotnisko i wylądować. Manewr powrotu został wykonany prawidłowo, jednak w tym momencie nastąpiła potężna eksplozja w przedniej części maszyny.

Świadkowie z obsługi lotniska zeznali później, że eksplozja nastąpiła znacznie szybciej niż przewidywały specyfikacje techniczne. Pierwotnie podejrzewano przypadkowe uruchomienie fabrycznego urządzenia samozniszczenia – kilogramowego ładunku wybuchowego zaprojektowanego do zniszczenia samolotu w przypadku lądowania na terytorium wroga. Przełącznik tego urządzenia znajdował się tuż obok fotela pilota.

Czytaj również:  Agnieszka Dowbor-Muśnicka. Tragiczna historia córki wielkiego generała

Według specyfikacji technicznych eksplozja powinna nastąpić dopiero po trzech minutach od uruchomienia mechanizmu. Tymczasem świadkowie twierdzili, że wybuch nastąpił znacznie wcześniej. Ta rozbieżność stała się jedną z głównych przesłanek dla teorii o sabotażu.

Wszyscy pasażerowie i członkowie załogi zginęli na miejscu. Ciało Todta wystawiono początkowo w pobliskim Karolewie, a następnie transportem kolejowym przewieziono do Berlina, gdzie odbył się oficjalny pogrzeb państwowy.

Oficjalne śledztwo i podejrzane wnioski

Ministerstwo Lotnictwa Rzeszy przeprowadziło oficjalne dochodzenie w sprawie katastrofy. Albert Speer wspominał później w swojej autobiografii, że śledztwo zakończyło się zdaniem: „Możliwość sabotażu jest wykluczona. Dalsze środki nie są zatem ani konieczne, ani zamierzone”. Speer określił to sformułowanie jako „dziwne”.

Szybkość, z jaką zamknięto sprawę, oraz kategoryczne wykluczenie możliwości zamachu budziło podejrzenia już wśród współczesnych. Tym bardziej że Todt nie cieszył się sympatią wielu partyjnych karierowiczów, w tym Hermanna Göringa. Göring natychmiast po śmierci Todta zjawił się w Wilczym Szańcu i zaproponował swoją kandydaturę na następcę zmarłego ministra.

Brak dostępu do pełnej dokumentacji śledztwa oraz fakt, że większość świadków zginęła podczas wojny, sprawiają, że pełne wyjaśnienie okoliczności śmierci Todta pozostaje niemożliwe. Oficjalna wersja mówiła o nieszczęśliwym wypadku spowodowanym usterką techniczną.

Jednak zbyt wiele szczegółów nie pasowało do tej wersji: doskonała pogoda, doświadczony pilot, sprawny samolot oraz niezgodność czasowa eksplozji z parametrami technicznymi urządzenia samozniszczenia. Te elementy wciąż pozostawiają miejsce na spekulacje o możliwym zamachu.

Następstwa śmierci i teorie spiskowe

Hitler mianował Alberta Speera następcą Todta zarówno na stanowisku ministra uzbrojenia, jak i szefa Organizacji Todt. Speer otrzymał nawet specjalny pierścień OT w maju 1943 roku jako symbol przejęcia obowiązków zmarłego poprzednika. Ironią losu był fakt, że to właśnie Speer miał pierwotnie lecieć tym samym samolotem.

Czytaj również:  Głód, brud i brak butów. Codzienność armii polskiej w 1920 roku

Pośmiertnie Todt został pierwszym odbiorcą nowo utworzonego Niemieckiego Orderu i pochowano go na Cmentarzu Inwalidów w Berlinie. Jego organizacja kontynuowała działalność pod kierownictwem Speera aż do końca wojny, wykorzystując coraz większe liczby robotników przymusowych.

Teoria o zamachu na zlecenie Hitlera opiera się na przypuszczeniu, że Todt chciał przekonać dyktatora do zawarcia pokoju z ZSRR. Taka propozycja w lutym 1942 roku, gdy Niemcy wciąż wierzyły w możliwość zwycięstwa na wschodzie, mogła zostać odebrana jako zdrada. Hitler mógł postrzegać takie stanowisko jako defetyzm wymagający eliminacji.

Przeciwnicy teorii spiskowej wskazują jednak na brak dowodów oraz fakt, że Hitler cenił Todta za jego profesjonalizm i umiejętności organizacyjne. Minister był jednym z niewielu wysokich funkcjonariuszy Rzeszy, który zdobył swoje stanowisko dzięki rzeczywistym kompetencjom, a nie partyjnej karierze.

Czy śmierć Fritza Todta była rzeczywiście nieszczęśliwym wypadkiem, czy może ostatecznym rozliczeniem z ministrem, który ośmielił się przeciwstawić wizji Führera? Tajemnica katastrofy z 8 lutego 1942 roku prawdopodobnie nigdy nie zostanie w pełni wyjaśniona, pozostając jednym z najbardziej intrygujących nierozwiązanych przypadków z okresu Trzeciej Rzeszy.

O autorze: przez wieki

(Visited 341 times, 2 visits today)