Timothy O’Sullivan. Fotograf, który pokazał prawdziwe oblicze wojny

Timothy Henry O’Sullivan to fotograf, który potrafił za sprawą jednego kadru ukazać zarówno brutalność, jak i majestat świata. Przeszedł do historii jako twórca nie tylko dokumentalnych, ale również artystycznych obrazów wojny i amerykańskiego Zachodu.

Nauka rzemiosła

Timothy O’Sullivan urodził się około 1840 roku. Dokładna data i miejsce są przedmiotem sporów, zdaniem jednych w Irlandii, innych w Nowym Jorku. Dorastał w Nowym Jorku, a jako nastolatek rozpoczął naukę w słynnym studiu Mathew Brady’ego. Tam poznawał rzemiosło fotografii od podstaw obsługi aparatów po techniki obróbki materiałów światłoczułych.

Od początku wyróżniał się nie tylko sprawnością techniczną, ale także wyjątkową wrażliwością na kompozycję. W czasach, gdy fotografia dopiero stawiała pierwsze kroki jako sztuka, było to jeszcze rzadkością. W 1860 roku był już „operatorem”, samodzielnym zdjęciowcem w nowojorskiej galerii Brady’ego.

Rok później przeniósł się do Waszyngtonu, do oddziału prowadzonego przez Alexandra Gardnera. Tu, w epicentrum wojny secesyjnej, O’Sullivan zaczął kształtować swój styl. Miał odegrać kluczową rolę w rozwoju fotograficznej dokumentacji.

Świadek okropności wojny

W latach 1861-1865 O’Sullivan przemierzył pola bitew od Bull Run po Gettysburg i Sharpsburg. Towarzyszył żołnierzom, a często przybywał tuż po starciu, by utrwalić już tylko jego mroczne konsekwencje. Jego fotografie, takie jak „A Harvest of Death” czy „Landscape of Death”, ukazywały nie triumf ani bohaterstwo, lecz brutalność i bezsens wojny.

Trupy młodzieńców zastygłe w pośmiertnych pozach, splątane wierzchowce, porzucona broń, spalone sioła i wymarłe miasteczka. W przeciwieństwie do wielu innych fotografów wojennych, O’Sullivan nie bał się pokazywać ciała jako ciała, rany jako ran. Nie unikał prawdy nawet wtedy, gdy miała przypominać o kruchości życia i niekontrolowanej sile przemocy.

Kilka jego zdjęć znalazło się w monumentalnej publikacji Gardnera, „Photographic Sketch Book of the War”. Choć komercyjnie nie odniosła sukcesu, stała się jednym z najważniejszych świadectw epoki. Obraz mówił więcej niż dziesiątki stron prasy wojennej.

Czytaj również:  Emma Darwin. Kobieta, bez której nie byłoby teorii ewolucji

Człowiek wobec potęgi natury

Po zakończeniu wojny świat O’Sullivan’a gwałtownie się zmienił. Nie na ból, nie na katastrofę, lecz na ogrom i surowość. W 1867 roku został głównym fotografem ekspedycji geologicznej Clarence’a Kinga. Badała tereny na obszarze 40 równoleżnika, od Kalifornii po Wyoming, inwentaryzując góry, pustynie, rzeki.

Jego fotografie z kolejnych lat wykonywane były często w skrajnie trudnych warunkach. Używał ciężkich aparatów na mokrych płytach kolodionowych. Ukazywały nie tylko geologiczne skały czy kopalnie złota, ale także Indian, którzy wkrótce mieli zniknąć z tych ziem.

O’Sullivan nie bał się pokazać, że człowiek jest wobec natury drobnym pyłem. Jego kadry, starannie skomponowane, nasycone niemal malarskim światłem, ukazują ogrom przestrzeni i chłód skał. Dla wielu była i jest to zachodnia wyobraźnia wolności, ale także brak nadziei.

Później, w latach 70. XIX wieku, O’Sullivan wziął udział w wyprawach George’a Wheelera nad Rio Grande, do Zatoki Kalifornijskiej i Jemez Pueblo. Niegdyś były to niezależne indiańskie osady, a dziś to jedynie kadry w historii fotografii.

Eksperymentator i pionier techniki

O’Sullivan przekraczał granice możliwości fotografii technicznej. W latach 1869-1871 wykonał jedne z pierwszych zdjęć podziemnych kopalń przy użyciu magnezji. Eksperymentował ze sztucznym światłem i technikami, które dziś uważamy za standard.

Po powrocie na Wschód został szefem działu fotografii w Departamencie Skarbu USA, ale nie na długo. Zachorował na gruźlicę, która szybko go osłabiła i wycofała z aktywnego życia. Zmarł 14 stycznia 1882 roku na Staten Island, mając zaledwie 41 lat.

Dziś O’Sullivan uznawany jest za jednego z najważniejszych prekursorów fotografii dokumentalnej i krajobrazowej. Jego prace wzbudzają podziw zarówno artystów, jak i naukowców. Są jednocześnie świetnie skomponowane, realistyczne i poetyckie. Jego obiektyw uchwycił nie tylko historię Ameryki XIX wieku, ale także uniwersalne prawdy o wojnie, naturze i miejscu człowieka w świecie.

Czytaj również:  Intryga z piekła rodem. W 1880 roku Romanowów chciano wysadzić w powietrze!

 

 

O autorze: przez wieki

(Visited 10 times, 10 visits today)