
Prezenter, który przez ponad dwie dekady decydował, kto stanie się gwiazdą w Ameryce. Człowiek, który otworzył telewizyjne drzwi dla Elvisa i Beatlesów, a przy okazji przełamywał rasowe bariery w rozrywce. Ed Sullivan stworzył format, który do dziś inspiruje twórców programów rozrywkowych na całym świecie.
Od boiska do newsroomu
Edward Vincent Sullivan przyszedł na świat 28 września 1901 roku w nowojorskim Harlemie. Jego rodzice, Elizabeth i Peter Arthur Sullivan, wychowywali dzieci w tradycji irlandzkiego katolicyzmu. Ed miał brata bliźniaka Daniela, który nie dożył pierwszych urodzin. W Port Chester High School młody Sullivan zbierał nagrody sportowe – łącznie dwanaście, za sukcesy w footballu, koszykówce, baseballu i lekkiej atletyce”.
Pierwszą pracę dziennikarską Sullivan dostał w lokalnej gazecie „The Port Chester Daily Item”, gdzie pisał o sporcie. Kariera potoczyła się szybko – Associated Press, „The Philadelphia Bulletin”, wreszcie „The New York Bulletin”. Relacjonował mecze i życie sportowców, ale prawdziwy przełom nastąpił po przejściu do „New York Evening Graphic”.
Tam Sullivan stworzył rubrykę „Little Old New York”, która skupiała się na broadwayowskich spektaklach i kulisach show-biznesu. Plotki ze świata rozrywki okazały się jego żyłą złota. Kiedy w 1933 roku nakręcił film „Mr. Broadway”, zagrał samego siebie – dziennikarza przemierzającego nowojorskie kluby nocne i rozmawiającego z gwiazdami.
Gdy Walter Winchell odszedł z „The New York Daily News”, Sullivan zajął jego miejsce jako autor kolumny teatralnej. Prowadził ją przez kolejne 42 lata, stając się jednym z najbardziej wpływowych komentatorów kultury w Ameryce. Jego opinie mogły wywindować karierę lub ją zniszczyć.
Niedzielny wieczór należał do niego
W 1947 roku Sullivan poprowadził imprezę charytatywną Harvest Moon Ball, którą transmitowała telewizja. Rok później, w czerwcu 1948, CBS zaproponowała mu własny program – „Toast of the Town”. Nikt nie wierzył w sukces; krytycy pisali, że Sullivan ma twarz jak kamień i zero charyzmy scenicznej.
Sponsorzy również mieli wątpliwości. Sullivan musiał walczyć o każdego reklamodawcę, ale szef CBS William Paley trzymał go na antenie. W 1955 roku program zmienił nazwę na „The Ed Sullivan Show” i stał się najważniejszym show w amerykańskiej telewizji. Emitowany na żywo każdej niedzieli o ósmej wieczorem, trwał przez 23 lata.
Sullivan miał prostą filozofię: dać widzom wszystko. W jednym odcinku mogły wystąpić rockandrollowy zespół, piosenkarka operowa i ekwilibrysta. Kultura wysoka mieszała się z popularną, a program oglądały dziesiątki milionów Amerykanów. To Sullivan zdecydował, kogo Ameryka pokochała.
Beatles, Presley i rewolucja na wizji
Lutowy występ The Beatles w 1964 roku to najsłynniejszy moment w historii programu. 73 miliony widzów siedziało przed telewizorami – niemal połowa populacji USA. Sullivan wcześniej sprowadził na antenę Elvisa Presleya, choć CBS kazało kamerzystom filmować go tylko od pasa w górę, żeby ukryć „nieprzyzwoite” ruchy bioder.
Sullivan miał nosa do talentów, choć sam nie posiadał ani krzty ich charyzmy. Jeden z recenzentów napisał, że „osiągnął sukces nie mimo braku osobowości, ale właśnie dzięki niemu” – był neutralnym tłem dla gwiazd.
Jego program przełamywał także bariery rasowe. Sullivan regularnie zapraszał czarnych artystów w czasach, gdy segregacja wciąż obowiązywała na południu. Nat King Cole, Harry Belafonte, Ella Fitzgerald, Richard Pryor – wszyscy mieli swoje pięć minut w niedzielny wieczór. Motown zawdzięcza mu część sukcesu: The Supremes, The Temptations, Stevie Wonder, Marvin Gaye – wszyscy trafili do białej Ameryki przez jego show.
Teatr jego imienia i koniec ery
W 1967 roku studio przy 1697 Broadway otrzymało nazwę Ed Sullivan Theater. Program emitowano stamtąd przez kolejne cztery lata, aż do zamknięcia produkcji w 1971. Sullivan otrzymał gwiazdę na Hollywood Walk of Fame w 1960 roku, Złoty Glob i nagrodę Peabody’ego.
W rankingu „TV Guide” z 1996 roku zajął 50. miejsce na liście największych gwiazd telewizji. To niemało jak na człowieka, którego krytycy uważali za nudnego. Sullivan udowodnił, że w telewizji liczy się nie tylko charyzma, ale przede wszystkim instynkt i umiejętność dawania ludziom tego, czego chcą.
W życiu prywatnym był zaręczony z pływaczką Sybil Bauer, która zmarła na raka w 1927 roku – miała tylko 23 lata. Trzy lata później poślubił Sylvię Weinstein, z którą miał córkę Betty. Sylvia zmarła w 1973, a Sullivan rok później – 13 października 1974, także na raka. Miał 73 lata i pozostawił po sobie program, który zdefiniował, czym może być telewizyjna rozrywka.