
Protesty kolonistów z 1773 roku wywołały reakcję łańcuchową, która zakończyła się powstaniem Stanów Zjednoczonych. Ta dramatyczna noc w Bostonie pokazała Brytyjczykom, że mieszkańcy kolonii nie zamierzają już dłużej tolerować niesprawiedliwych podatków narzucanych przez odległy parlament.
Gniew w koloniach
Pod koniec lat sześćdziesiątych XVIII wieku mieszkańcy trzynastu brytyjskich kolonii w Ameryce coraz głośniej wyrażali swoje oburzenie. Londyn traktował ich jak dojną krowę, nakładając kolejne podatki bez pytania o zdanie.
Wszystko zaczęło się od Ustawy Stemplowej wprowadzonej w 1765 roku. Potem przyszły kolejne daniny na importowane towary, w tym na herbatę. Koloniści mieli tego dość i zaczęli powtarzać hasło, które stało się ich zawołaniem bojowym: „żadnych podatków bez naszej zgody w parlamencie”.
Brytyjczycy najwyraźniej nie rozumieli, że Amerykanie czują się obywatelami drugiej kategorii. Płacili podatki ustanowione przez parlament, w którym nie mieli ani jednego przedstawiciela.
Ustawa herbaciana
W maju 1773 roku brytyjski parlament podjął decyzję, która okazała się kroplą przepełniającą czarę goryczy. Uchwalono Ustawę Herbacianą, która miała ratować tonącą w długach Kompanię Wschodnioindyjską.
Firma otrzymała wyłączność na handel herbatą w koloniach po niższych cenach. Problem w tym, że nawet tańsza herbata wciąż była obciążona cłem importowym. Dla kolonistów ten podatek był symbolem brytyjskiej dominacji.
Elity kolonialne natychmiast dostrzegły pułapkę. Widziały w tej ustawie nie tylko zagrożenie dla lokalnych kupców, ale przede wszystkim próbę jeszcze silniejszego uzależnienia Ameryki od Londynu. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta.
Noc, która zmieniła historię
Wieczorem 16 grudnia 1773 roku około sześćdziesięciu mężczyzn zebrało się w porcie bostońskim. Pomalowali twarze i włożyli pióra, by wyglądać jak rdzenni Amerykanie. Ten przebranie miało ukryć ich tożsamość, ale też symbolicznie pokazać, że są prawdziwymi synami amerykańskiej ziemi.
Grupa ruszyła w stronę trzech statków cumujących w porcie: „Dartmouth”, „Eleanor” i „Beaver”. Weszli na pokłady i zaczęli wyrzucać skrzynie z herbatą wprost do ciemnych wód zatoki. W sumie zniszczyli 342 skrzynie cennego towaru.
Brytyjczycy wycenili straty na ponad 10 tysięcy funtów szterlingów. Była to ogromna suma, ale dla uczestników protestu liczyło się przesłanie. Pokazali, że koloniści potrafią walczyć o swoje prawa.
Akcja została przeprowadzona sprawnie i bez rozlewu krwi. Uczestnicy dbali nawet o to, by nie uszkodzić samych statków. Chodziło wyłącznie o herbatę, symbol brytyjskiej opresji podatkowej.
Brytyjska zemsta i jej skutki
Parlament w Londynie wpadł w furię, gdy dotarły do niego wieści z Bostonu. W 1774 roku uchwalono pakiet ustaw karnych, które koloniści nazwali „Nieznośnymi Aktami”. Brytyjczycy woleli określenie „Akty Przymusu”, ale intencje były jasne.
Boston został poddany blokadzie. Port zamknięto do czasu, aż mieszkańcy zapłacą za zniszczoną herbatę. Ograniczono lokalne samorządy i zwiększono liczbę żołnierzy brytyjskich stacjonujących w mieście.
Te represje przyniosły skutek odwrotny do zamierzonego. Zamiast zastraszyć kolonistów, sprawiły, że pozostałe kolonie zjednoczyły się w obronie Massachusetts. W 1774 roku w Filadelfii zebrał się Pierwszy Kongres Kontynentalny, gdzie przedstawiciele wszystkich kolonii zaczęli planować wspólną strategię oporu.