
Weles, zwany także Wołosem, to bóstwo, które w słowiańskiej mitologii łączyło bogactwo, grozę i magię. Sprawował pieczę nad zaświatami, sztuką i przysięgami, a jednocześnie stawał w opozycji do gromowładnego Peruna, tworząc odwieczny dualizm dobra i zła, światła i cienia.
Strażnik podziemnego królestwa
Weles, choć dziś uznany za jedno z najważniejszych słowiańskich bóstw, nie był pierwotnie bóstwem gwałtownym. To raczej Perun rzucał pioruny, podczas gdy Weles kroczył równiną zaświatów, Nawią, niczym demoniczny, choć nie do końca złowrogi, patron krainy umarłych. Jego imię rezonuje zarówno z bogactwem, jak i procesem przemiany.
W wielu regionach opieka nad bydłem jest po prostu opieką nad życiem. Byk, zwierzę ofiarne często składane w gajach na cześć Welesa, uosabiał zarówno siłę, jak i ofiarę, dobrobyt i śmierć. Ta dwuznaczność charakteryzowała całe bóstwo.
Weles nie tylko porywał dusze, ale też je chronił, zapewniając im spokój na zielonych łąkach Nawii. Jednocześnie był kimś, przed kim ludzie nie musieli drżeć, raczej prosili go o łaskę, gdy zależał od niego dobrobyt na ziemi i los po śmierci.
Chociaż brakuje nam dziś jednoznacznych źródeł dotyczących kultu Welesa, już w „Powieści minionych lat” i innych staroruskich tekstach opisywano, jak „cała Ruś” przysięgała na niego w traktatach. To podkreślało jego rolę patrona przysiąg, porządku i prawa.
Patron bogactwa i rogacizny
Tradycja przypisuje Welesowi opiekę nad rogacizną, a posiadanie bydła było dla Słowian nie tylko wyznacznikiem bogactwa, ale i pewnością bezpieczeństwa domowego. Weles jako „bydlęcy bóg” otaczał opieką pastwiska, kozy, krowy i cielęta. Jego święto, zwane w niektórych regionach „Krowią Śmierć” lub „Włosie”, obchodzono wiosną.
Wtedy zaprzęg obładowywał wóz plonami, a wracające z pastwisk bydło było błogosławione, by chronić je przed chorobami i wilkami. Symbolika rogatego byka wiążąca się z Welesem była na tyle żywa, że w późniejszej tradycji chrześcijańskiej łatwo przenikała jej część do kultu św. Błażeja.
Weles bywał również patronem kupców i handlu, a jego opieka miała zapewniać pomyślność w interesach. Wzywano go, gdy wyjeżdżano na targ, zawierano umowy czy gdy ktoś potrzebował „przynieść z lasu”. Oznaczało to spotkanie niespodziewanej szansy, ale i nieprzewidywalność lasu, symbolizującą groźbę i obietnicę zarazem.
Jeśli ktoś klął się fałszywie na Welesa, karą była skrofuloza, czyli „wyzłocenie jak złoto”, ale i realna choroba, która dręczyła całe dziesiątki lat. Weles był także opiekunem poezji, magii i sztuki. W „Słowie o wyprawie Igora” sam Bojan, najsłynniejszy ruski pieśniarz, nazwany jest „wnukiem Welesowym”.
To czyni z bóstwa duchowego przewodnika artystów, poetów i wieszczów. Ta rola pokazuje wielowymiarowość Welesa, który łączył w sobie opiekę nad życiem materialnym i duchowym.
Odwieczna wojna z Perunem
Nie było Welesa, nie byłoby też Peruna, choćby tylko jako jego przeciwnika. W słowiańskiej mitologii trwająca wciąż wojna dwóch najważniejszych bogów stanowiła uniwersalną opowieść o walce dobra ze złem, o porządku i chaosie, o życiu i śmierci.
Wedle różnych legend Weles przybierał postać Żmija i próbował utopić śpiącego Peruna, co skutkowało rozrostem ziemi. Później, gdy Perun wzlatywał orłem do nieba, Weles jako Żmij odzywał się pod postaciami piekielnych węży i smoków. Atakował drzewo świata lub ściągał gromowładnego na ziemię.
To prowadziło do krwawych, epickich pojedynków, w których zwyciężał Perun, a Welesa strącał do podziemi, skuwając łańcuchem. Ten codziennie próbował przegryźć więzy. Jeśli by mu się to udało, miał nadejść koniec świata.
Ta uniwersalna dwójca boska, zwana opozycją Perun-Weles, jest znana także w innych mitach. Mitra-Waruna w hinduizmie, Zeus-Hades w Grecji, Thór-Hel w Skandynawii. To tylko podkreśla uniwersalizm słowiańskich opowieści i to, jak bardzo były one zakorzenione w europejskim życiu duchowym.