Mickey Free. Legenda pogranicza USA, postrach Apaczy

Jego prawdziwa tożsamość, podobnie jak okoliczności życia, są do dziś przedmiotem sporów historyków. Czy był Meksykaninem, półkrwi Irlandczykiem, a może zaginionym synem angielskich osadników? Jedno nie ulega wątpliwości: Mickey Free był człowiekiem pogranicza, który umiał przetrwać i walczyć w czasach, gdy granica między życiem a śmiercią była niezwykle cienka.

Dzieciństwo i porwanie

Mickey Free urodził się jako Felix Telles około 1848-1851 roku, prawdopodobnie w Sonorze w Meksyku. Był synem Jesusy Martinez i niepewnego ojca. Współczesne kroniki podają różne wersje: być może był nim Santiago Telles, Meksykanin, ale część źródeł sugeruje, że ojcem mógł być Irlandczyk John Ward.

Gdy Felix miał około 12 lat, Apacze dokonali napadu na ranczo Johna Warda w Arizonie. Zgarnęli bydło, a chłopca porwali. Felix stał się zdobyczą i wkrótce został zaadoptowany przez zachodnich Apaczów.

Apacze traktowali pojmane dzieci niemal jak własne, jeśli przeżyły porwanie. Wśród nich Felix przeszedł prawdziwą metamorfozę. Nauczył się języków: spike, yavapai, a także angielskiego i hiszpańskiego.

Opanował sztukę przetrwania, tropienia, a przede wszystkim bezwzględność konieczną do przeżycia w bezwzględnym świecie. Jego los, podobnie jak życie wielu „indianizowanych” dzieci, długo pozostawał nieznany dla najbliższej rodziny. Matka i jej towarzysz John Ward do końca życia nie wiedzieli, czy ich Felix jeszcze żyje.

Przejście na stronę armii amerykańskiej

Po ponad dekadzie życia wśród Apaczów, w 1872 lub 1874 roku Felix zgłosił się do Armii Stanów Zjednoczonych jako zwiadowca i tłumacz. Jego wpisy pojawiają się między innymi w rejestrach Fortu Verde. Szybko zyskał reputację człowieka twardego, bezkompromisowego, a zarazem inteligentnego i błyskotliwego dowcipnisia.

Stąd też najprawdopodobniej wziął się jego przydomek „Mickey Free”, choć prawdziwe pochodzenie jest niepewne. Być może nawiązuje do literackiego bohatera lub błędnej interpretacji jego imienia. Nie miał litości dla swoich dawnych pobratymców, z którymi musiał się teraz bić ramię w ramię z białymi żołnierzami.

Czytaj również:  Bitwa pod Mirem. Jak Rosjanie upokorzyli Polaków

Znany z czerwonej, kędzierzawej czupryny i jednego zrośniętego oka, drugie stracił w dzieciństwie przez nieszczęśliwy wypadek. Był jednym z nielicznych ludzi, którzy potrafili porozumiewać się z tubylcami i prowadzić zwiadowców do kryjówek najgroźniejszych wodzów.

Tropił takich przywódców jak Geronimo czy Victorio. Podlegał oficjalnie słynnemu Alowi Sieberowi, legendarnemu szefowi zwiadowców, który miał o nim powiedzieć: „połowa Irlandczyka, połowa Meksykanina, cały cholerny charakter”.

Bohaterska służba na pograniczu

Jego zasługi obejmują nie tylko udział w licznych pogoniach za renegatami, ale także kilkukrotne uratowanie życia Sieberowi. Ten nie był łatwy we współpracy, lecz musiał przyznać, że bez Mickeya nie byłby w stanie trafić do kryjówek w górach.

Po odejściu z armii Mickey Free dalej był łowcą głów, tropicielem zbiegłych Apaczów, a także tłumaczem i informatorem na rezerwatach. Rozpoznawano go po kolorowych kapeluszach, butach do jazdy konnej i dumie, której nie powstydziłby się żaden bohater westernu.

Nie bał się wrócić do swoich dawnych pobratymców, choć dla wielu był odszczepieńcem, zdrajcą krwi. Świadom tej oceny, Free nie przejmował się opiniami i żył po swojemu. Kilka razy się żenił i miał dzieci, których potomkowie do dziś mieszkają na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych.

Zmarł w 1914 roku w Arizonie bez wielkiego majątku i bez medalu z Waszyngtonu.

 

 

O autorze: przez wieki

(Visited 13 times, 13 visits today)