Jarosław Molenda „W 80 filiżanek dookoła świata” – recenzja

Kto dziś nie pije kawy? Ma ona przecież tyle zbawiennych właściwości, m.in. chroni przed nowotworami czy pomaga obudzić się rano. A któż nie lubi pójść do kawiarni i przy filiżance mocnego espresso powspominać „stare dobre czasy” wspólnie ze swoimi bliskimi?
Tak, zjawisko picia kawy w kawiarni czy restauracji jest dziś bardzo popularne (pandemia jedynie to nieco wyhamowała). Czy kiedyś było inaczej? Po lekturze „W 80 filiżanek dookoła świata” Jarosława Molendy wniosek nasuwa się sam – niewiele się zmieniło. Ludzie również dawniej spotykali się „na kawę”, ewentualnie przychodzili pić ją samotnie, czytając najnowszą prasę.
Książkę możesz kupić pod tym linkiem lub klikając poniższy przycisk
Autor wspomnianej książki opisuje w niezwykle żywy i gawędziarski sposób piętnaście zakątków świata, gdzie piło się (i nadal pije) różnorakie rodzaje kawy. Odwołuje się przy tym do historii danego miejsca, próbując wyrazić słowami genius loci Lizbony, Tangeru czy Lwowa.
Goście tamtejszych kawiarń wywodzili się z różnych środowisk – od zwyczajnych „zjadaczy chleba” po samych monarchów (i monarchinie). Można więc określić, że na kawę mógł przyjść każdy, kto miał na to ochotę i pieniądze. Niektóre przybytki kawiarniane były jednak mniej lub bardziej zamknięte na osoby wyznające odmienną niż panująca regionalnie religię.
Historia obszarów, które przywołuje w publikacji Molenda, niejednokrotnie przeplata się z dziejami naszego polskiego narodu. Niejeden polski artysta czy polityk odwiedzał kawiarnie we Włoszech, we Lwowie, czy nawet w Argentynie. Z tym ostatnim miejscem, a konkretnie Buenos Aires, jest dosyć mocno kojarzony Witold Gombrowicz, znany autor „Ferdydurke”.
Pisarz bywał w kawiarenkach sam bądź w nielicznym towarzystwie innych mężczyzn. Autor „Filiżanek…” przytacza anegdotę związaną z wizytami polskiego twórcy w kawiarni „Rex”. Podczas gry w szachy miał on tam żywo dyskutować z zespołem tłumaczy „Ferdydurke” na język hiszpański. Żadne słowo nie uległo przeoczeniu! Polecamy szczególnie przykład o ciemnym umaszczeniu konia (s. 221) 🙂
Jarosław Molenda niezwykle chętnie dzieli się swoimi wrażeniami z podróży. Każdy z opisów piętnastu wojaży przekonuje, że dla autora wyjazdy w podobne miejsca nie są nowością, natomiast stanowią niezłą frajdę. Można też zobaczyć zdjęcia pisarza, rozsiane po całej książce, zrobione w przedstawianych miastach. Dodaje to publikacji waloru autentyczności i rzetelności.
Treści ukazane w książce pomyślane są jako eseje połączone z reportażem i felietonem. Każdy rozdział poprzetykany jest wieloma anegdotami i ciekawostkami, co czyni lekturę strawną i lekką. Mnogość rozmaitych informacji, podanych w przystępny sposób, ułatwia czytelnikowi poruszanie się po niezwykłym świecie kawy.
Co jeszcze zapada w pamięć po udaniu się w podróż w 80 filiżanek dookoła świata? Autor nie boi się wyrazić własnego zdania w odniesieniu do zaprezentowanych realiów. Kontrowersyjna sytuacja związana z okrutnym wykorzystywaniem łaskunów w Indonezji przy produkcji kawy budzi moralny sprzeciw piszącego i nie decyduje się on na polecenie tamtejszych kawiarni, oferujących kopi luwak.
Jednym słowem – zachęcamy serdecznie do lektury „Filiżanek…”. Piękne wydanie publikacji i przystępny styl pisania autora z pewnością sprawią, że lektura będzie dla zainteresowanych kawą czytelników prawdziwą przyjemnością.
Jeśli zainteresowała Ciebie ta recenzja książkę możesz kupić pod tym linkiem lub klikając poniższy przycisk
O autorze: Alicja Samp
