
Lambayeque na co dzień niczym nie wyróżnia się spośród tysięcy innych peruwiańskich miejscowości. Ta historia sprawiła jednak, że na kilka dni miasto stało się jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc Ameryki Południowej. To właśnie tutaj trzydziestosześcioletnia Rosa Isabel Céspedes Callaca, po dramatycznym wypadku samochodowym, odzyskała świadomość w chwili, gdy miała zostać pochowana. Co wiemy o tej historii?
Katastrofa i medyczna pomyłka
25 kwietnia w Lambayeque doszło do poważnego wypadku drogowego, w którym życie stracił szwagier Rosy, a troje dzieci odniosło ciężkie obrażenia. Kobietę przewieziono do szpitala w stanie krytycznym z rozległymi urazami głowy.
Leżała bez jakichkolwiek oznak życia, nie reagowała na żadne bodźce zewnętrzne. Personel medyczny, postępując zgodnie ze standardowymi procedurami w takich przypadkach, stwierdził jej zgon i po kilku godzinach wystawił stosowne dokumenty.
Zgodnie z miejscową tradycją i obowiązującymi przepisami, które wymagają pochowania zmarłego w ciągu trzech dni, rodzina natychmiast przystąpiła do organizacji ceremonii pogrzebowej. Miała się ona odbyć następnego dnia w Ferreñafe, sąsiednim mieście. Nikt nie przypuszczał, że staną się świadkami jednego z najbardziej zaskakujących wydarzeń w najnowszej historii medycyny sądowej.
Ciało Rosy przetransportowano do kaplicy cmentarnej i ułożono w otwartej trumnie, przygotowując wszystko do pełnej ceremonii żałobnej. Choć wszystkie zewnętrzne oznaki życia u kobiety całkowicie znikły, a dokumentacja medyczna jednoznacznie potwierdzała śmierć, rodzina wstrząśnięta stratą zebrała się wokół trumny, aby pożegnać córkę, siostrę i przyjaciółkę.
Krzyk z zaświatów
Procesja pogrzebowa ruszyła już pełnym rytmem, gdy żałobnicy podnieśli trumnę na ramiona, aby wynieść ją z kaplicy. Wtedy właśnie usłyszeli coś, co najpierw wzięli za złudzenie. Najpierw ciche, potem coraz wyraźniejsze dźwięki dobiegały z wnętrza drewnianej skrzyni. „Pukała, chciała wyjść”, relacjonował później administrator cmentarza Juan Segundo Cajo. „Wtedy natychmiast zadzwoniłem na policję”.
Zebrani ludzie, początkowo sparaliżowani szokiem, szybko opuścili trumnę na ziemię i ostrożnie uchylili wieko. Zamiast martwego oblicza zobaczyli przytomny wzrok. Rosa leżała nieruchomo, ale miała szeroko otwarte oczy, na czole pojawiły się kropelki potu, ręce poruszały się ledwie dostrzegalnie.
Nic dziwnego, że niektórzy z obecnych łapali się za głowy, inni wybuchali płaczem. To była scena, która w jednej chwili zawiesiła między niebem a ziemią żal, niedowierzanie i nagłą nadzieję.
Równocześnie pojawiły się wątpliwości, czy przypadkiem kobieta nie znajdowała się w głębokiej śpiączce, która uniemożliwiła lekarzom prawidłowe rozpoznanie. Pracownicy cmentarza wezwali policję, a rodzina, nie czekając na przyjazd karetki, otoczyła trumnę i pospieszyła z nią do Referential Hospital Ferrenafe. Pacjentkę przyjęto natychmiast, mimo znacznej odległości od miejsca ceremonii.
Rosa trafiła pod aparaturę podtrzymującą życie, gdy okazało się, że jej serce rzeczywiście bije, choć bardzo słabo i nieregularnie. Testy medyczne potwierdziły, że jej stan pozostaje krytyczny, pojawiły się minimalne funkcje życiowe, ale czy wybudziła się z głębokiej śpiączki, czy nigdy rzeczywiście nie umarła, do dziś budzi kontrowersje wśród lekarzy i członków rodziny.
Ostateczne pożegnanie
Kilka godzin po przewiezieniu Rosy do szpitala, mimo interwencji medycznej i aparatury podtrzymującej krążenie, jej stan drastycznie się pogorszył. Wszystko, co się wydarzyło od wypadku, przez błędną diagnozę, aż po przerwany pogrzeb, zakończyło się ostatecznie po kilku godzinach szpitalnej walki o życie.
Tym razem jej śmierć została prawidłowo potwierdzona przez zespół lekarzy, a rodzina musiała przejść przez to traumatyczne doświadczenie po raz drugi, tym razem bez żadnej iskierki nadziei.
Natychmiast po tych wydarzeniach krewni zażądali wyjaśnień od dyrekcji szpitala, pytając, jak możliwe było uznanie kobiety za zmarłą, skoro znajdowała się w głębokiej śpiączce lub w stanie tak bliskim śmierci, że wszyscy zostali wprowadzeni w błąd. Rodzina przekonywała, że posiada zdjęcia i nagrania, na których widać ruchy Rosy, otwieranie oczu i próby wydostania się z trumny.
Społeczny wstrząs i konsekwencje
Historia szybko obiegła cały świat, wywołując nie tylko sensację medialną, ale także szeroką dyskusję na temat procedur medycznych, błędów diagnostycznych i tego, jak łatwo można zostać uznany za zmarłego, gdy nawet najdrobniejszy znak życia zostanie przeoczony.
Rodzina złożyła formalną skargę do administracji szpitala oraz lokalnej prokuratury, domagając się szczegółowej analizy postępowania personelu medycznego. Dyrekcja placówki zapowiedziała wewnętrzne śledztwo, a władze regionalne zadeklarowały sporządzenie kompleksowego raportu na temat całego incydentu.
W wywiadach dla prasy krewni podkreślali, że Rosa przez całe swoje życie była osobą energiczną, oddaną rodzinie, głęboko zakorzenioną w lokalnej społeczności. Jej przypadkowa śmierć, a dokładniej mówiąc, towarzysząca jej groza przed pochowaniem żywej osoby, wstrząsnęła całym miastem i środowiskiem medycznym w regionie.
Przekonywali, że ich doświadczenie powinno być ostrzeżeniem dla wszystkich, aby nie przegapić żadnego, nawet najdelikatniejszego ruchu ciała, żadnego najcichszego dźwięku. Bo w jednej chwili nadzieja ucieka bezpowrotnie, w drugiej powraca, aby po kilku godzinach zniknąć już na zawsze.
O autorze: przez wieki
