Przyczyny kryzysu kubańskiego. Jak świat uniknął wojny nuklearnej?

W październiku 1962 roku świat zatrzymał się na krawędzi przepaści. Amerykańskie samoloty szpiegowskie wykryły na Kubie radzieckie wyrzutnie rakiet, które mogły w kilka minut zniszczyć każde większe miasto USA. Przez następne trzynaście dni ludzkość była bliżej wojny nuklearnej niż kiedykolwiek wcześniej czy później. Co doprowadziło do sytuacji, w której los świata zależał od decyzji dwóch przywódców rozdzielonych tysiącami kilometrów?

Rakiety, które zmieniły wszystko

Kiedy amerykańskie U-2 przeleciały nad Kubą 14 października 1962 roku, ich kamery uchwyciły coś, co zmroziło krew w żyłach analitykom CIA. Na zdjęciach widać było wyrzutnie rakiet balistycznych średniego zasięgu, które Sowieci montowali w pośpiechu. Broń ta mogła dosięgnąć Waszyngtonu w osiem minut.

Nikita Chruszczow podjął tę ryzykowną decyzję z kilku powodów. Po pierwsze, chciał wyrównać szanse w nuklearnej rozgrywce. Amerykanie mieli już swoje rakiety Jupiter w Turcji, skierowane prosto na Moskwę. Po drugie, sowieckie pociski międzykontynentalne wciąż były zawodne i nieliczne, podczas gdy USA dysponowały przewagą dziesięć do jednego.

Operacja „Anadyr”, jak Sowieci nazwali tajny plan rozmieszczenia broni, była największym przerzutem wojsk za ocean w historii ZSRR. Pod pokładami statków handlowych płynęły dziesiątki tysięcy żołnierzy, bombowce i pociski zdolne przenosić głowice atomowe. Wszystko to działo się pod nosem amerykańskiego wywiadu, który przez wiele tygodni niczego nie podejrzewał.

Castro szuka obrońcy

Fidel Castro miał powody do strachu. Po klęsce amerykańskiej inwazji w Zatoce Świń w kwietniu 1961 roku wiedział, że Kennedy nie odpuści. CIA planowała kolejne zamachy na jego życie, a amerykańskie wojska regularnie ćwiczyły inwazję na wyspę podczas manewrów o kryptonimie „Ortsac” (Castro czytane od tyłu).

Kubański przywódca zwrócił się więc do jedynego mocarstwa, które mogło powstrzymać Amerykanów. Moskwa chętnie odpowiedziała na to wezwanie. Dla Kremla była to szansa na zdobycie przyczółka w zachodniej hemisferze, zaledwie 150 kilometrów od wybrzeży Florydy. Sowieci mogli wreszcie pokazać Amerykanom, jak to jest mieć wrogie rakiety pod samym nosem.

Czytaj również:  Desant pod Anzio (1944). O opłakanych skutkach tej operacji alianci woleliby zapomnieć

Castro początkowo wahał się przed przyjęciem broni nuklearnej. Wiedział, że może to przekształcić jego wyspę w cel pierwszego uderzenia. Ostatecznie zgodził się jednak, przekonany argumentem, że tylko atomowy parasol ochroni kubańską rewolucję przed kolejną amerykańską interwencją.

Szachy na globalnej szachownicy

Kryzys kubański był czymś więcej niż sporem o rakiety na jednej karaibskiej wyspie. To była rozgrywka o przyszły kształt świata. Kennedy, młody prezydent po porażce w Zatoce Świń, musiał udowodnić swoją siłę. Chruszczow, otoczony w Politbiurze przez jastrzębi, chciał pokazać, że ZSRR jest równorzędnym partnerem USA.

Amerykanie od lat budowali wokół Związku Radzieckiego pierścień baz wojskowych. Od Turcji po Japonię, od Norwegii po Pakistan, wszędzie stacjonowały bombowce Strategic Air Command gotowe do ataku. Sowieci czuli się osaczeni. Kuba dawała im szansę na przełamanie tego okrążenia i stworzenie własnego przyczółka tuż przy amerykańskim brzegu.

W Waszyngtonie obawiano się reakcji łańcuchowej. Jeśli Kuba pozostanie komunistyczna i uzbrojona w sowieckie rakiety, inne kraje Ameryki Łacińskiej mogą pójść tą samą drogą. Teoria domina, zgodnie z którą upadek jednego kraju pociągnie za sobą kolejne, nie dawała amerykańskim politykom spokoju. W czasach, gdy świat dzielił się na dwa wrogie obozy, każdy kawałek terytorium miał znaczenie strategiczne.

Demonstracja siły czy szaleństwo?

Obaj przywódcy uwięzieni byli w pułapce własnej retoryki. Kennedy podczas kampanii wyborczej atakował poprzednią administrację za dopuszczenie do „luki rakietowej” z ZSRR. Teraz, gdy sowieckie rakiety pojawiły się tak blisko, nie mógł okazać słabości. Jego doradcy wojskowi naciskali na natychmiastowe uderzenie.

Chruszczow również grał va banque. Wiedział, że rozmieszczenie rakiet na Kubie jest prowokacją, ale liczył na to, że Amerykanie pogodzą się z faktem dokonanym. W końcu sami mieli swoje rakiety w Turcji. Sowiecki przywódca nie docenił jednak determinacji Kennedy’ego i siły amerykańskiej reakcji.

Czytaj również:  Tragedia „Carpathi”. Jak zatonął statek, który ratował „Titanica”?

22 października prezydent USA ogłosił blokadę morską Kuby, nazywając ją eufemistycznie „kwarantanną”. Sowieckie statki płynące w kierunku wyspy miały zostać zatrzymane i przeszukane. Był to akt wojny w wszystkim oprócz nazwy. Świat wstrzymał oddech, czekając, czy radzieckie okręty spróbują przełamać blokadę.

O autorze: przez wieki

(Visited 31 times, 1 visits today)