Desant pod Anzio (1944). O opłakanych skutkach tej operacji alianci woleliby zapomnieć
Plan desantu pod Anzio
Jesienią 1943 roku aliancka ofensywa we Włoszech została zatrzymana przez trudne warunki terenowe, paskudną pogodę i silny niemiecki opór. Wobec tego narodził się pomysł wysadzenia desantu na tyłach Niemców, który miał doprowadzić do przełamania ich obrony i zdobycia Rzymu przez amerykańską 5 Armię.
8 listopada 1943 roku generał Harold Aleksander, dowódca 15 Grupy Armii we Włoszech, wysłał do dowódcy amerykańskiej 5 Armii gen. Marka Clarka rozkaz nakazujący rozpoczęcie przygotowań do desantu pod Anzio. Planowano jego rozpoczęcie na 20 grudnia 1943 roku, lecz wskutek braku dostatecznej ilości barek desantowych i żołnierzy odwołano całą operację.
Czytaj również: Dla jednych bożyszcze, dla innych wróg. Jak wyglądało życie osobiste Winstona Churchilla?
Sprawa desantu ponownie wypłynęła na wierzch, gdy zainteresował się nią osobiście premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, który zaczął naciskać na Clarka i Aleksandra, aby przygotowali szczegółowe plany desantu. Operacji, która początkowo miała trwać tydzień, nadano kryptonim „Shingle” (dachówka).
Operacja „Shingle”
Ponieważ wielu zdolnych dowódców alianckich zostało wysłanych do Anglii w ramach przygotowań do lądowania w Normandii, na dowódcę desantu pod Anzio wyznaczono gen. Johna Lucasa.
Wybór ten nie był najlepszy, gdyż Lucas był przeciętnym dowódcą, popełniającym szereg błędów taktycznych. Słusznie zarzucano mu, że przez cały okres swego dowodzenia ukrywał się w podziemnym bunkrze i ani razu nie pojawił się na linii frontu. Wobec tego nie może dziwić fakt, iż szeregowi żołnierze nie chcieli wykonywać jego rozkazów, przez co dyscyplina w wojsku uległa znacznemu rozluźnieniu.
Czytaj również: Normandia 1944. O tych pomyłkach aliantów się nie mówi
Gen. Lucas, pod wpływem sugestii Clarka, odradzającego mu wykonywanie nieprzemyślanych ruchów, opracował dość niespójny i chaotyczny plan desantu. Po zdobyciu przyczółka pod Anzio planował uderzyć na tyły XIV Korpusu Pancernego gen. von Segnera i jednocześnie pozostawać w gotowości do uderzenia na Rzym.
Generał wyznaczył datę lądowania na dzień 22 stycznia 1944 roku. Część historyków uważa, że do desantu wyznaczono zbyt małe siły, co przesądziło o późniejszej klęsce desantu.
Desant pod Anzio (1944)
22 stycznia pod Anzio wylądowało około 36 tysięcy żołnierzy z 1 brytyjskiej Dywizji Piechoty i 3 amerykańskiej Dywizji Piechoty razem z rangersami i komandosami. Dzięki temu, że Niemcy nie spodziewali się desantu w tym miejscu alianci zdobyli przyczółek, tracąc tylko kilkunastu zabitych.
Choć Churchill spodziewał się, że Amerykanie od razu uderzą na Rzym, to gen. Lucas zaczął umacniać zdobyty przyczółek zamiast kontynuowania uderzenia w głąb lądu. Był to katastrofalny błąd, ponieważ droga do Rzymu, broniona zaledwie przez kilka niemieckich batalionów piechoty, stała otwarta na oścież.
Brytyjczycy uznali, że Lucas specjalnie ich wstrzymuje, żeby Amerykanie mogli jako pierwsi wejść do Rzymu. W tej sytuacji zawiedziony Churchill powiedział później „Spodziewaliśmy się wysadzić na ląd żbika, który wypatroszy szkopów. Zamiast tego na brzeg wyległ gigantyczny wieloryb trzepiący wodę płetwą ogonową”.
Czytaj również: Żałowała, że była córką Stalina. Pogmatwany życiorys Swietłany Alliłujewy
Śnieżny armagedon. Zima stulecia 1978/1979
Przerwę w działaniach Niemcy wykorzystali do przegrupowania sił i ściągnięcia posiłków. 29 lutego 1944 roku uderzyli natomiast na przyczółek. Udało im się szybko przerwać aliancką obronę i zbliżyć się do wybrzeża. Amerykanów przed ostatecznym wyparciem do morza uratowała ich własna artyleria, która zatrzymała natarcie przeciwnika.
W późniejszym okresie Amerykanie przeszli do kontrataku, odzyskując utracone pozycje. 2 marca 1944 roku duże alianckie naloty na niemieckie oddziały pod Anzio zmusiły wroga do przejścia do obrony. Jednocześnie nastąpiły zmiany w dowództwie. Nieudolnego Lucasa zastąpił gen. Lucian Truscott.
Przerwa w działaniach wojennych
Alianci wykorzystali przerwę w walkach do zluzowania 3. DP i 56. DP. Ich sektory przejęły 5 brytyjska Dywizja Piechota i amerykańska 34 Dywizja Piechoty. Jednocześnie obie strony wysyłały małe oddziały, by móc nękać przeciwnika porą nocną.
Czytaj również: Żyła w trudnych warunkach i odmawiała sobie wielu rzeczy. Droga Marii Skłodowskiej-Curie do sukcesu wiodła przez pot i łzy
Niemiecka propagandzistka Axis Sally nazwała przyczółek pod Anzio największym samoutrzymującym się obozem jenieckim na świecie. W tym stwierdzeniu było dużo prawdy, z czego doskonale zdawał sobie sprawę gen. Truscot, opracowując nowy plan przerwania niemieckiej obrony.
Tym razem alianci planowali jednoczesne uderzenie z przyczółka pod Anzio i na linii Gustawa, ciągnącej się od Morza Tyrreńskiego do Adriatyku. Według planu VI Korpus i 5 Armia miały po przełamaniu linii Gustawa połączyć się i uderzyć na Rzym. Żeby podkreślić znaczenie amerykańskich oddziałów w całej operacji, gen. Clark 22 maja 1944 roku odwiedził przyczółek pod Anzio.
Operacja „Buffalo” (1944)
Amerykanie dzięki pozorowanym działaniom zaczepnym uśpili czujność Niemców. Przyczynił się do tego również Truscott, wydając rozkaz do ataku w ostatniej chwili.
Sam atak rozpoczął się 23 maja 1944 roku. Początkowo amerykańska piechota, wspierana przez czołgi, przedzierała się powoli przez niemieckie umocnienia. Zasadniczy przełom w walkach nastąpił po dwóch dniach, 25 maja, gdy Amerykanom udało się zdobyć Cisternę, stanowiącą główny filar niemieckiej obrony.
Wyparcie Niemców rozochociło aliantów do kontynuowania ofensywy. Po przekroczeniu kanału Mussoliniego Amerykanie nawiązali kontakt z II Korpusem gen. Keyesa z 5 Armii. Istniała szansa na powiększenie przełamania i zniszczenie wszystkich oddziałów niemieckich, lecz wskutek decyzji Clarka, nawołującego do rzucenia wszystkich sił na Rzym, Truscot został zmuszony przegrupować część wojsk. Zajęło mu to aż dwa dni, co odbiło się później na poniesieniu przez niego dużych strat podczas forsowania niemieckich pozycji.
W ciągu kolejnych dni ofensywy straty aliantów w sile żywej nie były wcale mniejsze, pomimo zdobycia Rzymu przez Amerykanów 4 czerwca 1944 roku. Sukces ten był jednak połowiczny, ponieważ Niemcy wcześniej wycofali się z zagrożonego rejonu, ogłaszając Rzym miastem otwartym.
Zdobycie Rzymu przez aliantów nie oznaczało zakończenia walk na Półwyspie Apenińskim, ciągnących się jeszcze długimi miesiącami. Zdaniem historyków wojskowości, gdyby przebieg desantu pod Anzio był inny to działania na froncie włoskim mogły już zostać przerwane definitywnie przed zimą 1944/1945 roku. Tę jedyną w swoim rodzaju szansę jednak zaprzepaszczono…
Bibliografia
- Allen W., Anzio, Edge of Disaster, New York 1978.
- Beevor A., II wojna światowa, Kraków 2015.
- Caddick-Adams P., Monte Casinno, Piekło dziesięciu armii, Kraków 2019.
- Kershaw I., Do piekła i z powrotem, Europa 1914-1949, Kraków 2016.
- Parker M., Monte Cassino. Opowieść o najbardziej zaciętej bitwie II wojnie światowej, Warszawa 2005.
Szymon Waraksa