
Zaczęło się od eksperymentu na małpach, a skończyło na dziesiątkach tysięcy ludzi pozbawionych emocji i osobowości. Ten psychiatra otwierał ludziom mózgi, ale zamiast im pomóc, tylko szkodził! Jak to się stało, że za swoje kontrowersyjne metody leczenia otrzymał nagrodę Nobla? Oto historia lobotomii, ciemnej karty medycyny.
Polityk, który leczył mózgi
Antonio Egas Moniz urodził się w 1874 roku w zamożnej rodzinie ziemiańskiej w portugalskiej Avance. Od młodości wykazywał zdolności intelektualne – najpierw studiował w Coimbrze, później kształcił się we Francji pod okiem największych neurologów swoich czasów.
Ale Moniz nie był tylko lekarzem. W młodości angażował się w politykę – pełnił funkcję ambasadora Portugalii w Hiszpanii, później został ministrem spraw zagranicznych. To nie on jednak tworzył politykę swojego kraju. Jego prawdziwą pasją było coś innego – badania nad mózgiem.
W 1927 roku Moniz dokonał przełomowego odkrycia, wprowadzając angiografię mózgową – technikę obrazowania naczyń krwionośnych mózgu za pomocą kontrastu i promieni rentgenowskich. Metoda ta umożliwiła dokładne diagnozowanie guzów, tętniaków oraz innych patologii naczyniowych mózgu. To osiągnięcie przyniosło mu międzynarodowe uznanie i utorowało drogę do dalszych badań nad strukturą i funkcjonowaniem mózgu.
Jednak największą sławę – i kontrowersje – przyniosły mu prace nad lobotomią. Moniz wierzył, że wiele zaburzeń psychicznych ma swoje źródło w nieprawidłowych połączeniach nerwowych w mózgu. Uważał, że ich przerwanie może przynieść ulgę pacjentom cierpiącym na ciężkie choroby psychiczne.
Narodziny lobotomii
Inspiracją dla Moniza były eksperymenty amerykańskiego neurologa Johna Fultona, przeprowadzone na małpach. Fulton zaobserwował, że usunięcie płatów czołowych u tych zwierząt prowadziło do znaczącej zmiany ich zachowania – stawały się spokojniejsze i mniej agresywne. Moniz doszedł do wniosku, że podobne podejście można zastosować u ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne.
W 1935 roku podczas Międzynarodowego Kongresu Neurologicznego w Londynie Fulton przedstawił wyniki swoich badań. Relacje te wywarły ogromne wrażenie na Monizie, który postanowił zaadaptować tę metodę do leczenia ludzi. Jego hipoteza zakładała, że przerwanie połączeń między płatami czołowymi a resztą mózgu może złagodzić objawy takich schorzeń jak schizofrenia, depresja czy stany lękowe.
Moniz nazwał opracowaną przez siebie procedurę leukotomią. Polegała ona na wprowadzeniu do mózgu specjalnego narzędzia przez wywiercone w czaszce otwory i przecięciu włókien nerwowych łączących płaty czołowe z innymi strukturami mózgu. Wierzył, że w ten sposób można „zresetować” mózg i wyeliminować patologiczne myśli oraz zachowania.
Pacjenci jako poligon doświadczalny
12 listopada 1935 roku w szpitalu Santa Marta w Lizbonie Moniz przeprowadził pierwszy zabieg leukotomii na człowieku. Pacjentką była kobieta cierpiąca na ciężką depresję z objawami paranoi. Operacja polegała na wywierceniu dwóch otworów w czaszce i wprowadzeniu przez nie narzędzia zwanego leukotomem, którym przecinano włókna nerwowe w płatach czołowych.
Moniz twierdził, że wyniki były obiecujące. Pacjentka rzekomo wykazywała poprawę – stała się spokojniejsza i mniej lękliwa. Zachęcony tym sukcesem, Moniz przeprowadził kolejne operacje. W ciągu następnych miesięcy wykonał 20 zabiegów leukotomii, publikując raporty o ich pozytywnych efektach.
Początek tragedii tysięcy ludzi
W kolejnych latach António Egas Moniz kontynuował swoje badania nad leukotomią, publikując kolejne prace na temat skuteczności metody. W swoich raportach twierdził, że większość pacjentów wykazuje poprawę – stają się spokojniejsi, mniej agresywni, a niektórzy nawet mogą powrócić do normalnego życia. Zaledwie w kilku przypadkach zauważył poważne skutki uboczne, takie jak otępienie, zmiany osobowości czy brak reakcji emocjonalnych.
Jednak w rzeczywistości liczby wyglądały zupełnie inaczej. Wiele osób poddanych zabiegowi traciło zdolność do samodzielnego funkcjonowania. Pacjenci często popadali w apatię, przestawali reagować na bodźce, a niektórzy nie byli w stanie kontrolować podstawowych czynności życiowych.
Pomimo kontrowersji, w 1949 roku Moniz otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za „odkrycie terapeutycznej wartości lobotomii w pewnych psychozach”. Komitet Noblowski uznał, że metoda Portugalczyka stanowi przełom w leczeniu chorób psychicznych i może pomóc setkom tysięcy pacjentów na całym świecie.
Decyzja ta wywołała ogromne poruszenie w świecie medycyny. Wielu lekarzy poddawało w wątpliwość etyczność tego wyróżnienia – zabieg był przecież skrajnie inwazyjny, a jego skutki często nieodwracalne. Jednak nagroda tylko przyspieszyła globalną ekspansję lobotomii.
Najbardziej wstrząsające przypadki lobotomii
Lobotomia stała się tak powszechna, że zaczęto stosować ją nie tylko u osób ze schizofrenią czy ciężką depresją, ale także u dzieci z ADHD, kobiet uznanych za „histeryczne” czy osób, które po prostu sprawiały problemy rodzinie.
Jednym z najbardziej znanych przypadków była historia Rosemary Kennedy, siostry prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Rosemary była energiczną, inteligentną dziewczyną, ale jej rodzina obawiała się, że może sprawiać kłopoty – miała trudności z nauką i bywała impulsywna. W 1941 roku, za namową ojca, poddano ją lobotomii. Efekt był katastrofalny – Rosemary straciła zdolność mówienia i poruszania się, a jej sprawność intelektualna cofnęła się do poziomu kilkuletniego dziecka. Do końca życia pozostawała pod opieką zakonnic w ośrodku dla osób niepełnosprawnych.
Kolejną tragiczną ofiarą był Howard Dully, który w wieku 12 lat przeszedł lobotomię, ponieważ jego macocha uznała go za „nieposłusznego”. Po zabiegu stracił zdolność do odczuwania emocji, a przez lata zmagał się z poważnymi problemami psychicznymi i bezdomnością.
Podobne przypadki były liczone w dziesiątkach tysięcy. Wiele osób poddano lobotomii bez ich zgody lub wbrew ich woli. Szpitale psychiatryczne stosowały zabieg jako sposób na „uspokojenie” pacjentów, czyniąc z nich bierne i apatyczne istoty.
Koniec epoki lobotomii: krytyka i upadek metody
Choć w latach 40. i 50. XX wieku lobotomia była uznawana za cudowne rozwiązanie problemów psychiatrycznych, w kolejnych dekadach zaczęły pojawiać się pierwsze poważne głosy krytyki.
Lekarze zaczęli dostrzegać, że zabieg częściej niszczy życie pacjentów, niż je ratuje. Pojawiały się doniesienia o tragicznych skutkach operacji, a były pacjenci często nie byli w stanie funkcjonować społecznie.
W latach 50. pojawiły się pierwsze skuteczne leki psychotropowe, takie jak chlorpromazyna. To właśnie rozwój farmakoterapii ostatecznie doprowadził do upadku lobotomii – nowe leki pozwalały kontrolować zaburzenia psychiczne bez konieczności uszkadzania mózgu.
W latach 70. większość krajów wycofała lobotomię jako standardowy zabieg psychiatryczny. W wielu państwach uznano ją za nieetyczną, a niektóre rządy zaczęły wypłacać odszkodowania rodzinom ofiar.
Wybór literatury:
- Lieberman J.A., Czarna owca medycyny. Nieopowiedziana historia psychiatrii, Poznań 2020.
O autorze: przez wieki
