
Września 1812 roku Wielka Armia Napoleona zbliżała się do pozycji rosyjskich w okolicach Borodino. Rosjanie wznieśli fortyfikację zachodnio od swoich głównych linii obronnych – redutę przy wsi Szewardino. Napoleon zdecydował się ją zdobyć, zanim rozpocznie decydującą bitwę. Atak ruszył 5 września, a starcie przerodziło się w krwawe pobojowisko, które trwało całe popołudnie.
Reduta wzbudzająca francuskie zainteresowanie
Rosjanie dobrze przygotowali pozycję obronną przy Szewardino. Fortyfikacja miała spowalniać natarcie wroga i dawać czas na organizację obrony głównego stanowiska. Generał Andriej Gorczakow otrzymał zadanie bronić reduty z podległymi mu oddziałami.
Napoleon szybko ocenił sytuację. Zostawienie ufortyfikowanej pozycji w rękach Rosjan oznaczałoby zagrożenie dla flanki podczas przyszłego natarcia. Cesarz nakazał atak, w którym wzięły udział jednostki francuskie oraz polski korpus księcia Józefa Poniatowskiego.
Położenie reduty sprawiało, że stanowiła ona klucz do dalszych działań. Jej zdobycie pozwoliłoby na wygodniejszą pozycję startową przed planowaną wielką bitwą. Rosjanie doskonale zdawali sobie z tego sprawę.
Polski korpus w ogniu walk
Wojska polskie ruszyły do ataku wsparte artylerią i kawalerią. Obrońcy reduty stawiali zacięty opór, wykorzystując przygotowane umocnienia. Straty rosły z każdą godziną walki.
Józef Sowiński, dowodzący szwadronem polskiej artylerii konnej, został ciężko ranny już na początku starcia. Rana okazała się na tyle poważna, że konieczna była amputacja nogi. Ten wypadek symbolizował brutalność całego starcia.
V Korpus stracił tego dnia 550 żołnierzy. Polacy walczyli z determinacją, próbując przełamać rosyjską obronę. Każdy metr terenu kosztował życie kolejnych ludzi po obu stronach.
Długie popołudnie krwawych szturmów
Francuskie uderzenia powtarzały się przez kilka godzin. Rosjanie bronili się uporczywie, wykorzystując każdy element fortyfikacji. Artyleria obu stron prowadziła niszczycielski ogień.
Około piątej po południu pozycja ostatecznie padła. Francuzi wdarli się do reduty, zmuszając obrońców do odwrotu. Zwycięstwo przyszło jednak za cenę tysięcy zabitych i rannych.
Rosjanie wycofali się w kierunku głównych linii obronnych pod Borodino. Strata reduty nie załamała ich ducha walki. Przeciwnie – zyskali cenny czas na wzmocnienie pozycji, na których zamierzali stoczyć decydującą bitwę.
Bilans krwawego dnia
Wielka Armia straciła około 4 tysięcy ludzi. Rosjanie zapłacili wyższą cenę – ich straty wyniosły około 6 tysięcy żołnierzy. Proporcje pokazywały, jak kosztowne było forsowanie ufortyfikowanych pozycji.
Zdobycie Szewardino dało Napoleonowi lepszą pozycję taktyczną. Rosjanie musieli przesunąć swoją główną linię obrony bliżej wsi Borodino. To przestawienie miało wpływ na przebieg bitwy, która nadchodziła za dwa dni.
Obie armie przygotowywały się do starcia, które miało rozstrzygnąć kampanię rosyjską. Walki o niewielką redutę pokazały, że Rosjanie nie zamierzają tanio sprzedać swojej ziemi. Napoleon zdobył fortyfikację, ale nie złamał przeciwnika – ten czekał na właściwą bitwę 7 września 1812 roku.
