Deportacje w imperium Asyrii. Broń potężniejsza od miecza

Arcymistrz polityki przesiedleńczej
Jedną z najważniejszych konsekwencji podboju terytorium wroga przez wojowniczą Asyrię było przesiedlenie znaczącego odsetka miejscowej ludności. Praktyka przymusowych przesiedleń jest zaświadczona od najwcześniejszych dziejów Mezopotamii, a w Asyrii od XIII wieku p.n.e.
W okresie panowania Tiglatpilesara III osiągnęła jednak niespotykaną wcześniej skalę. Ówczesne inskrypcje opisują około 50 operacji wojskowych, podczas których dokonywano przesiedleń; dotknęło to blisko 600 tysięcy ludzi.
Liczba ta może być nieco przesadzona, ale prawdopodobnie nie tak bardzo. Listy z czasów panowania Tiglatpilesara wskazują, że zarządzanie logistyką przesiedleń było dla wielu królewskich urzędników bardzo ważne.
W jednym z pism zarządca miasta Arraphy we wschodniej Asyrii przyznaje, że otrzymał rozkaz od króla, aby „nakarmić 6 tysięcy jeńców”, którzy pozostawali pod jego nadzorem. Przypomina, że już wcześniej przekazał, iż nie dysponuje wystarczającymi zapasami, więc nie może wyżywić jeńców. „Jak długo? (Ich jest) 6 tysięcy!” Gotów był jednak poszukać rozwiązania problemu. Poprosił, aby zapewniono mu „6 tysięcy (lub) 3 tysiące (ładunków oślich, czyli biblijnych chomerów, co oznacza ok. 300 tysięcy–600 tysięcy litrów) jęczmienia”, i zaproponował, aby ciężar opieki nad jeńca częściowo przejęli jeszcze inni urzędnicy.
Ponowne zasiedlenie
Tiglatpilesar III nie tylko przesiedlił więcej ludzi niż jakikolwiek inny król przed nim, ale wprowadził też istotną zmianę: ponowne zasiedlenie. Gdy mieszkańcy określonego regionu byli przenoszeni gdzie indziej, często zastępowano ich przesiedleńcami z innej okolicy.
Zwykle działo się tak wówczas, gdy podbity teren miał zostać przekształcony w nową prowincję, i miało na celu zapewnienie ciągłości rozwoju gospodarczego. W pozostałych przypadkach przesiedlenia miały, tak jak wcześniej, osłabić tożsamość niedawno pokonanych państw, aby zmniejszyć ryzyko pojawienia się oporu. A także dodania siły roboczej tam, gdzie była najbardziej potrzebna, czy to przy inwestycjach budowlanych i pracach rzemieślniczych w asyryjskich stolicach, czy w rolnictwie na obszarach wiejskich, gdzie przesiedleńcy służyli jako rolnicy, dzierżawcy nieużytków albo rzadko używanych gruntów.
Nic dziwnego też, że wysoce ceniono wykwalifikowanych rzemieślników oraz znawców magii i wróżbiarstwa. Niektórzy przesiedleńcy byli również włączani w skład armii asyryjskiej.
Transfer całych rodzin
Współcześni badacze przedstawiają asyryjską politykę przesiedleńczą na różne sposoby. Niektórzy skupiają się na jej represyjnych i brutalnych aspektach, inni zaś opowiadają się za łagodniejszą interpretacją i podkreślają, że ludziom zesłanym przez Asyryjczyków w odległe okolice zwykle pozwalano zabrać ze sobą całe rodziny, dobytek i zwierzęta gospodarskie, otrzymywali też żywność, bukłaki z wodą i ubrania na podróż. Rzadko stawali się niewolnikami.
Bywało i tak, jak czytamy w liście napisanym do Tiglatpilesara przez pewnego urzędnika, że państwo asyryjskie zapewniało przesiedlonym nawet żony: „Co do Aramejczyków, o których król powiedział: «Mają mieć żony!», [znaleźliśmy] wiele (odpowiednich) kobiet, ale ich ojcowie nie chcą ich oddać w małżeństwo, mówiąc: «Nie, dopóki nie zapłacą nam za nie (jak za wiano)». Niech więc otrzymają zapłatę, aby oni (Aramejczycy) mogli się ożenić”.
Jak widać, kobiety, o których mowa, nie miały nic do powiedzenia w tej sprawie. Na podstawie podobnych przypadków uważa się, że transfery ludności organizowane przez asyryjską administrację były raczej właśnie „przesiedleniami”, nie zaś „deportacjami”, zwłaszcza że współcześnie ten drugi termin jest kojarzony z czystkami etnicznymi i ludobójstwem.
Ta opinia jest może jednak nazbyt optymistyczna. W końcu nie da się zaprzeczyć, że chodziło o akcję przymusową polegającą na wysyłaniu ludzi setki kilometrów od domów, przy czym niektórzy umierali po drodze, nie mogąc podołać trudom długiej podróży.

Jest też jednak prawdą, że władze Asyrii przeznaczały spore środki, by utrzymać przesiedleńców przy życiu, najwyraźniej po to, by zostali oni z czasem lojalnymi poddanymi króla i przynoszącymi dochód podatnikami. Biblijna Księga Przysłów ujmuje rzecz następująco: „Chwała to króla, gdy naród liczny, ubytek ludu – to zguba władcy”.
Polecamy również: Bitwa pod Ktezyfontem (363). Starcie dwóch potęg starożytności
Najgłośniejsza deportacja państwa nowoasyryjskiego
Aby lepiej zrozumieć, jak Asyryjczycy traktowali przesiedlonych, przyjrzyjmy się najsłynniejszej masowej akcji, jaką przeprowadzono w czasach nowoasyryjskich: wysiedleniu ludu Izraela po podboju Samarii w 722 roku p.n.e.
Źródła asyryjskie informują o losie przesiedleńców. Chalach, lub Halahhu, jak nazywali go Asyryjczycy, był to region, w którym znajdowała się nowa stolica Sargona, Dur-Szarrukin. Łatwo sobie wyobrazić, że wielu przesiedlonych tam Izraelitów pracowało później przy budowie miasta. Wspominają o Samarytanach także dokumenty z Guzany, biblijnego Gozanu, nad rzeką Chabor (Chabur).
Dokument prawny z 700 roku p.n.e. odnotowuje sprzedaż łaźni przez Samarytanina z Guzany, list z końca lat siedemdziesiątych VII w. p.n.e. przedstawia zaś zeznania innego z nich przeciwko skorumpowanemu skrybie i jego rodzinie. Brak jakichkolwiek pisemnych świadectw z „miast Medów” dalej na wschód (w północno-zachodnim Iranie), ale ponieważ wiadomo, że w 716 roku p.n.e. Sargon II utworzył w tamtym regionie dwie nowe prowincje, można przypuszczać, że niektórzy Izraelici zostali do nich przesiedleni, najwyraźniej po pobycie przez pewien czas w innym miejscu. Samarytanie trafiali też do elitarnego oddziału rydwanników, który stacjonował w Kalhu. Ogólnie rzecz biorąc, wydaje się, że przesiedleni Izraelici radzili sobie całkiem dobrze w nowym środowisku.

Podczas gdy Samarytanie trafili w różne okolice w sercu imperium asyryjskiego i na jego wschodnich granicach, do Samarii i opuszczonych terytoriów dawnego królestwa Izreala skierowano ludzi z innych terenów zajętych przez imperium. Z tego, co wiemy z jego inskrypcji, w 715 roku p.n.e. Sargon sprowadził tam wiele arabskich plemion z obrzeży dzisiejszej Pustyni Syryjskiej. Według Biblii do Samarii napłynęli także mieszkańcy Babilonu, Kuty, Hamatu i kilku innych miast, a choć ani Sargon, ani żaden późniejszy król asyryjski nie wspomina o tych przesiedleniach, mogło do nich dojść.
Nie jest jasne, w jakim stopniu te działania doprowadziły do gospodarczego ożywienia regionu. Na podstawie badań archeologicznych wysunięto tezę, że Samaria i jej okolice podupadły znacznie po asyryjskim podboju w 722 roku p.n.e. Wydaje się, że Juda i inne państwa, położone dalej na południe, które stały się państwami klienckimi Asyrii, radziły sobie znacznie lepiej.
Polecamy również: Aszurbanipal. Ostatni wielki król Asyrii
„Asyryjczycy” w Asyrii
Mówiąc o integracji społecznej i gospodarczej poszczególnych grup przesiedleńców, królowie asyryjscy twierdzili często, że „zaliczali ich do ludu Asyrii”, nakładając na nich podatki i obowiązek pańszczyzny tak samo „jak na Asyryjczyków”.
Z takich wypowiedzi wynika, że przesiedleni, zarówno ludność Izraela, jak i wszyscy inni, mieli takie same prawa i obowiązki jak ogół poddanych króla, określanie ich mianem „Asyryjczyków” zaś wskazuje, iż nazwa ta zatraciła w sporej mierze etniczne konotacje typowe dla niej we wcześniejszym okresie.

Imiona i inne dane dowodzą, iż ludzie mieszkający wówczas w granicach Asyrii posługiwali się różnymi językami. Były wśród nich języki semickie, jak asyryjski, babiloński, aramejski, fenicki, hebrajski i arabski; języki indoeuropejskie, jak luwijski i medyjski; języki afroazjatyckie reprezentował egipski; i języki izolowane, jak szubryjski, urartyjski i elamicki. Poszczególne grupy nadal oddawały cześć swoim bogom.
Dopóki wszyscy ci ludzie płacili podatki, stawiali się do służby wojskowej i wywiązywali z narzucanych im okresowo prac, dopóty byli uznawani za działających w dobrej wierze „Asyryjczyków”. Częścią cech ideologii asyryjskiej nigdy nie były narzędzia w rodzaju przymusowej asymilacji kulturowej czy indoktrynacji religijnej.
Polecamy również: Niewidzialne twarze imperium. Kobiety i dzieci w starożytnej Asyrii
Lingua franca imperium
Oczywiście wszędzie tam, gdzie trafiali ludzie z różnych środowisk, w miastach, miasteczkach i wioskach imperium, musieli znaleźć wspólny język, żeby mogli się porozumiewać. Sargon II rozumiał tę potrzebę i twierdził, że dzięki niemu wszyscy ludzie w jego królestwie mówią „jednymi ustami”. Może chodziło mu o to, że wszyscy jego poddani, niezależnie od pochodzenia, działali razem dla wspólnego dobra. Ale miało to też istotny wymiar językowy.
Co ciekawe, językiem, który ostatecznie zwyciężył i był znany niemal wszystkim w całym imperium, nie był wcale asyryjski. W Azji Zachodniej nie prowadzono żadnej „asyrianizacji” przypominającej romanizację nowo włączonych populacji w czasach rzymskich. Jako lingua fanca imperium asyryjskiego przyjął się, a nawet przetrwał jego upadek, język aramejski, skromny dialekt, który – przynajmniej początkowo – nie niósł prestiżu kulturowego. Zapisywany pismem alfabetycznym na skórze lub papirusie i coraz częściej wykorzystywany także przez administrację imperium, miał pozostać „wspólnym językiem” Bliskiego Wschodu przez blisko półtora tysiąclecia, aż do VII i VIII wieku n.e., kiedy został powoli zastąpiony przez język arabski.
Polecamy również: Czy Asyria była pierwszym imperium w dziejach?
W połowie VII wieku p.n.e. król asyryjski Aszurbanipal zwykł mawiać, że bóg Aszur „oddał do mojej dyspozycji wszystkie języki, którymi mówi się od wschodu do zachodu słońca”. Spora część ówczesnego świata wciąż jednak pozostawała poza zasięgiem imperium asyryjskiego. Choć stało się ono wyjątkowo potężne, wciąż były przeszkody nie do pokonania zdolne utrudnić asyryjskie dążenie do światowej dominacji.
Źródło
Niniejszy tekst powstał na podstawie książki Eckarta Frahma Asyria. Powstanie i upadek pierwszego imperium w historii świata (Wydawnictwo Rebis, Poznań 2025). Książkę można zamówić, klikając poniższy przycisk.
Wybór bibliografii:
- Joannes F., Historia Mezopotamii w I. tysiącleciu przed Chrystusem, Poznań 2007.
- Frahm E., Powstanie i upadek pierwszego imperium w historii świata, Poznań 2025.
- Saggs H. W. F., Wielkość i upadek Babilonii, Państwowy Instytut Wydawniczy 1973.
O autorze: Mariusz Samp
