Kołobrzeg. Najstarsza historia miasta

Informacje Galla Anonima
Jesienią 1103 roku pod Kołobrzegiem pojawiły się wojska piastowskie Bolesława Krzywoustego. O tym co się wówczas działo informował w sposób drobiazgowy najstarszy polski kronikarz Anonim zwany Gallem.
Jak wykazał Jacek Banaszkiewicz, kronikarz komponując ten fragment swojej kroniki oparł się na dziele Sallastiusza, wspominającym o działaniach zbrojnych konsula Mariusza przeciwko królowi Numidii Jugurcie (wyprawie na miasto Kapsa oraz oblężeniu warowni położonej nad rzeką Muluccha).
Zdaniem badacza fakt, iż Gall korzystał ze spuścizny tego antycznego pisarza wcale nie oznacza, że podał on w swym utworze nieprawdziwe informacje. W opinii uczonego, Sallastiusz stanowił szkielet dla bezimiennego mnicha polskiego, który wiadomości o ekspedycji kołobrzeskiej Krzywoustego zaczerpnął od samych uczestników wyprawy.
Niniejszy tekst powstał na podstawie książki dr Mariusza Sampa Nakło 1109, wydanej w kultowej serii „Historyczne Bitwy” (Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2025).
Przygotowania do wyprawy
W 1103 roku Bolesław Krzywousty zabrał ze sobą na Pomorze „wybranych tylko rycerzy” („milites electi”), którzy zebrali się w Głogowie na Śląsku. Stanowili oni elitę wojsk książęcych, najlepiej uzbrojoną i wyćwiczoną.
Nie jest znana trasa przemarszu wojsk polskich. Gall ogólnie informował tylko, iż maszerowały one przez „pustkowia”, a więc musiały trzymać się z dala od pomorskich grodów i miast. Nie oznacza to jednak, iż Krzywousty zdecydował się poruszać przez tereny puszczańskie, co tylko mogło mu utrudnić całą marszrutę, zwłaszcza, że w jego szeregach znajdowała się tylko jazda. Niewykluczone, iż w celu zaskoczenia Pomorzan Bolesław celowo ominął zdobyty w 1103 roku Białogard, prowadząc swoje wojska przez Santok, Pyrzyce i Stargard.
Zdaniem Anonima, siły Bolesława Krzywoustego w pochodzie na Kołobrzeg orientowały się w terenie za pomocą „gwiazd”. W fachowej literaturze przedmiotu wskazywano, iż w ówczesnym wojsku polskim występowało powszechne obeznanie z konfiguracją ciał niebieskich poprzez obcowanie z nimi na co dzień.
Tempo marszu wojsk polskich
Z „Kroniki polskiej” wynika, iż wojska Bolesława Krzywoustego trasę między Głogowem a Kołobrzegiem, liczącą ponad 300 kilometrów pokonały w pięć dni. Wynikałoby z tego, iż w ciągu jednej doby przebywano ponad 65 km, zaś szybkość posuwania się wynosiła (nie wliczając w to żadnych postojów) prawie 3 km na godzinę.
Czy to realne w warunkach podróżowania we wczesnym średniowieczu na ziemiach polskich? Część uczonych uznała, że tak. Można zgodzić się z tą opinią, jednak należałoby najpierw zastrzec, iż Krzywousty na wyprawę kołobrzeską zabrał ze sobą jedynie najbardziej doborowe konie, które po drodze zmieniano na równie dobre wierzchowce.
W ostatnim czasie Stanisław Rosik zakwestionował możliwość dotarcia przez księcia Bolesława do Kołobrzeg w ciągu pięciu dni. Jego zdaniem, pokonanie ponad 300 km w tak krótkim czasie byłoby teoretycznie możliwe, lecz odniesione straty marszowe, zmęczenie ludzi i koni uniemożliwiałoby podjęcie skutecznej akcji militarnej.
Po sześciu dniach forsownego marszu polskie oddziały nadciągnęły w nocy w rejon Kołobrzegu, podchodząc doń najprawdopodobniej od strony południowo-zachodniej. W tym czasie, co skrzętnie odnotował Anonim zwany Gallem, „Bolesław zarządził odprawienie godzinek NPMarii, co następnie z pobożności przyjął za stały zwyczaj. Zdaniem Marka Cetwińskiego, w obozie polskim śpiewano pieśń Bogurodzicę.
Szybki atak, szybki sukces
Kołobrzeg Bolesław Krzywousty zaatakował z samego rana w sobotę. Aby nie zwrócić na siebie uwagi mieszkańców grodu, ominął specjalnie pobliskie brody i mosty, przeprawiając się wpław przez – jak ujął to Anonim zwany Gallem – „pobliską rzekę”, najprawdopodobniej Parsetę.
W lesie Bolesław pozostawił natomiast dwa odwodowe oddziały, które miały osłaniać siły główne i przyjść im z pomocą w razie potrzeby. Wydzielenie odwodu dowodzi, iż piastowski wódz był niezwykle przezorny i stosował rozwiązania, które w tym czasie były w Europie raczej w zaniku.
- Rycerze Krzywoustego bez większego problemu zajęli podgrodzie Kołobrzegu. Jednocześnie Polacy zaatakowali właściwy gród, który był silnie strzeżony. Obawy jakiegoś nieznanego z imienia komesa, który na widok okazałego grodu miał wątpliwości, czy próba zdobycia go szturmem nie jest zbyt ryzykowna, skwitowano śmiechem. Jak wskazują specjaliści, ostatnie z przywołanych zdarzeń jest niezbyt czytelne na tle opisu całości wyprawy kołobrzeskiej.
Czytaj również: Bitwa pod Niekładzem. Tajemnice legendarnego starcia z pogańskimi Pomorzanami
Rezultaty wyprawy na Kołobrzeg (1103)
Natarcie wojsk polskich obrońcy ostatecznie odparli. Część z bolesławowych sił zamiast na walkach wolała skupić się na braniu łupu.
Opowieść o tym etapie zmagań Gall Anonim skwitował w następujących zdaniach: „Tymczasem inni szturmowali drugą bramę, a jeszcze inni trzecią, inni wiązali jeńców, inni zbierali z morza gromadzone bogactwa, inni wreszcie wyprowadzali pojmanych chłopców i dziewczęta. Tak więc Bolesław ledwie pod wieczór, i to z użyciem gróźb, zdołał odwołać z walki rycerzy swych, choć utrudzonym całodziennym szturmowaniem. Odwoławszy tedy rycerstwo i złupiwszy podgrodzie, Bolesław odstąpił stamtąd za radą starego Michała poza mury, spaliwszy przedtem wszelkie zabudowania”.
Wyprawa na Kołobrzeg zakończyła się zatem bez wyraźnego suksesu. Poza zdobyciem łupów i puszczeniem z dymem podgrodzia Bolesław Krzywousty nie mógł w zasadzie czym innym się pochwalić. W wojsku polskim w 1103 roku zabrakło wyraźnie dyscypliny.
Tak naprawdę niewiele brakowało, aby Polacy z wyprawy na Kołobrzeg powrócili z niczym. Gdyby zdecydowali się pozostać pod grodem choć nieco dłużej, to mogliby spodziewać się przybycia odsieczy pomorskiej, co w połączeniu ze szczupłością oddziału książęcego mogłoby skończyć się tragicznie.
Na szczęście najgorszy ze scenariuszy ominął piastowskiego wodza i jego drużynę. Gall wyraźnie zaznaczył, iż do odwrotu zachęcił Bolesława Krzywoustego Michał pochodzący z rodu Awdańców. Śledząc relację kronikarza można odnieść wrażenie, iż okazał się on zdecydowanie roztropniejszy od niedoświadczonego jeszcze młodego księcia.
Czytaj również: Nakło. Historia grodu nad Notecią
Pieśń wojów Krzywoustego
Na koniec relacji o wyprawie z 1103 roku Anonim zwany Gallem zanotował treść pieśni, którą mieli wykonać w tym czasie polscy rycerze:
„Naszym przodkom wystarczyły ryby słone i cuchnące,
My po świeże przychodzimy, w oceanie pluskające!
Ojcom naszym wystarczyło, jeśli grodów dobywali,
A nas burza nie odstrasza ni szum groźny morskiej fali.
Nasi ojce na jelenie urządzali polowanie,
A my skarby i potwory łowim, skryte w oceanie”!
Jest więcej niż prawdopodobne, iż powyższe słowa wymyślił sam kronikarz. Tak naprawdę, mimo tego, iż wojsko Bolesława Krzywoustego w 1103 roku po raz pierwszy (przynajmniej w świetle źródeł) ujrzało Morze Bałtyckie, to w rzeczy samej nie miało ono nawet odrobinę czasu na łowienie ryb! Co najwyżej, skosztowano ryb złowionych przez kołobrzeskich rybaków.
Czytaj również: Białogard 1102. Początek historii miasta nad Parsętą
Wybrana bibliografia:
- Miśkiewicz B., Wojny o zjednoczenie Pomorza Zachodniego z Polską za pierwszych Piastów, [w:] Z dziejów wojennych Pomorza Zachodniego, Cedynia 972 – Siekierki 1945, red. B. Miśkiewicz, Poznań 1972.
- Samp M., Bolesław Krzywousty. Piastowski bóg wojny, Warszawa 2023.
- Samp M., Nakło 1109, Warszawa 2025.
Źródło
Niniejszy tekst powstał na podstawie mojej książki Nakło 1109, wydanej w kultowej serii „Historyczne Bitwy” (Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2025). Książkę można zamówić, klikając poniższy przycisk.
O autorze: Mariusz Samp
