„Radowe dziewczyny”. Jak przedsiębiorcy skazali kobiety na powolną śmierć

Radowe dziewczyny w prace (1922). Fot. domena publiczna
Radowy cud techniki
Na początku XX wieku świat oszalał na punkcie radu. Odkryty przez Marię Skłodowską-Curie i jej męża Piotra pierwiastek wzbudzał powszechny zachwyt. Wierzono, że jego promieniotwórcze właściwości mają cudowne działanie: leczą choroby, pobudzają organizm do regeneracji, a nawet odmładzają.
Szybko zaczęto wykorzystywać rad w medycynie, kosmetykach, a nawet w produktach spożywczych. Woda mineralna wzbogacona radem była reklamowana jako eliksir zdrowia, a kremy z dodatkiem tego pierwiastka obiecywały wieczną młodość.
Jednak największą popularność rad zyskał w przemyśle zegarmistrzowskim. Świecące tarcze zegarków, niezastąpione na polach bitew I wojny światowej, stały się symbolem luksusu i nowoczesności.

Radowe dziewczyny
W miarę rosnącego zapotrzebowania na zegarki fabryki takie jak „United States Radium Corporation w Newark, Jersey City i Orange” (New Jersey) zaczęły masowo zatrudniać młode kobiety do malowania tarcz zegarków farbą zawierającą rad. Praca ta wymagała niezwykłej precyzji i drobnych dłoni, dlatego idealnie nadawały się do niej młode dziewczęta, przeważnie w wieku od 14 do 20 lat.
Każdego dnia pracownice przygotowywały farbę, mieszając radowy proszek z siarczkiem cynku, wodą i klejem. Następnie za pomocą cienkich pędzelków nanosiły ją na tarcze zegarków. Aby uzyskać odpowiednią precyzję, zalecano im formowanie końcówek pędzli ustami. Dziewczęta zapewniano, że rad jest całkowicie bezpieczny, a nawet korzystny dla zdrowia.
Praca w fabryce była dobrze płatna. Zarobki sięgały bowiem nawet 8 dolarów dziennie, co w tamtych czasach stanowiło znaczną sumą. Dzięki temu młode kobiety mogły uniezależnić się finansowo, kupować modne ubrania i uczestniczyć w życiu towarzyskim. Wieczorami bawiły się na dancingach, a dzięki obecności radu na ich ciałach i ubraniach dosłownie świeciły w ciemności, co dodawało im uroku i przyciągało uwagę.

Manipulacje przełożonych
Początkowo nic nie wskazywało na nadchodzącą tragedię. Jednakże z czasem u wielu pracownic zaczęły występować niepokojące objawy. Bóle zębów, obrzęki dziąseł i uczucie zmęczenia.
Z czasem te dolegliwości nasilały się. Zęby wypadały bowiem w ilości hurtowej, a w miejscach po nich pojawiały się niegojące się rany. Kości szczęki ulegały dezintegracji, prowadząc do tzw. „radowej szczęki”.
Mimo rosnącej liczby przypadków, kierownictwo fabryk bagatelizowało problem. Lekarze zatrudnieni przez firmy często diagnozowali u chorych kobiet kiłę, co miało je zdyskredytować i odwrócić uwagę od prawdziwej przyczyny dolegliwości. Pracownice dodatkowo zastraszano i zniechęcano do szukania pomocy na zewnątrz.
Czytaj również: Clara Ward i Rigo Janczy. Historia związku milionerki, która skończyła w nędzy
Walka o sprawiedliwość
Przełom nastąpił w 1927 roku, kiedy pięć byłych pracownic „United States Radium Corporation” – Grace Fryer, Edna Hussman, Katherine Schaub oraz siostry Quinta McDonald i Albina Larice – zdecydowało się wnieść pozew przeciwko swojemu byłemu pracodawcy. Ich ciała były już wyniszczone, ale determinacja do walki o sprawiedliwość dodawała im sił.
Proces był niełatwy i ciągnął się miesiącami. Firma stosowała różne strategie opóźniające, licząc na to, że kobiety umrą, zanim zapadnie wyrok. Jednakże dzięki wsparciu opinii publicznej i niezależnych ekspertów prawda zaczęła powoli wychodzić na jaw.
W 1928 roku osiągnięto ugodę sądową. Każda z kobiet otrzymała odszkodowanie w wysokości 10 000 dolarów oraz dożywotnią rentę. Niestety, dla wielu z nich było już za późno, a większość z nich zmarła wkrótce po zakończeniu procesu.
Czytaj również: Najokrutniejsza władczyni średniowiecza. Dopuściła się makabrycznych zbrodni
Dziedzictwo radowych dziewcząt
Tragedia „radowych dziewcząt” miała ogromne skutki. Po raz pierwszy w historii wprowadzono przepisy regulujące bezpieczeństwo pracy z substancjami promieniotwórczymi. W latach 40. XX wieku ustanowiono pierwsze normy ochronne dla pracowników narażonych na promieniowanie.
Dzięki bohaterskiej walce radowych dziewcząt powstała „Occupational Safety and Health Administration” (OSHA) – agencja zajmująca się ochroną zdrowia w miejscu pracy. Od tej pory zaczęto wymagać informowania pracowników o ryzyku związanym z wykonywaną pracą.
Czytaj również: Anioł czy diabeł? Żona Rudolfa Hoessa, komendanta Auschwitz
Dziś sto lat po tych wydarzeniach w dalszym ciągu znajdujemy szczątki kobiet, będących ofiarami zatrucia radem. Co znamienne, ich kości wciąż emitują promieniowanie.
Wybór literatury:
- Moore K., The Radium Girls. Mroczna historia promiennych kobiet Ameryki, Warszawa 2019.
- https://radonova.pl/2020/06/18/zegarki-z-farba-radowa/
O autorze: Mariusz Samp
