Bitwa pod Nakłem. Druzgocąca klęska Pomorzan

Informacje źródłowe o bitwie
O przebiegu bitwy pod Nakłem informował aż dwukrotnie Anonim zwany Gallem. Najpierw w wierszowanym prologu, a następnie w pierwszym rozdziale trzeciej księgi.
Informacje pojawiające się w prologu pełnią rolę wprowadzenia do głównych treści poruszanych w księdze III, gdzie Anonim zwany Gallem dodał kilka nowych szczegółów, w istotny sposób wyjaśniających lub dopełniających poetycką wersję wydarzeń.
O przebiegu bitwy pod Nakłem wspominali też następcy Galla, w tym mistrz Wincenty Kadłubek, nie wychodząc w zasadzie poza przekaz swego poprzednika i zasób jego wiedzy. Kadłubek w swoim przekazie wykorzystał całą gamę środków uwidaczniających jego ponadprzeciętną sztukę literacką. Jednocześnie o wypadkach pod pomorskim Nakłem wzmiankowały polskie roczniki, czyniąc to jednak w zbyt zdawkowy sposób (ich informacje służą jedynie do poznania podstawowych faktów i ich chronologii).
Niniejszy tekst powstał na podstawie książki dr Mariusza Sampa Nakło 1109, wydanej w kultowej serii „Historyczne Bitwy” (Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2025).
Pomorzanie zaskakują Polaków?
Niektórzy uczeni na podstawie stwierdzenia Galla o odbyciu się bitwy pod Nakłem po uroczystościach mszalnych, w której wziął udział Bolesław Krzywousty i jego wojowie, doszli do przekonania, iż bitwa ta rozegrała się w godzinach popołudniowych. Jest więcej niż pewne, iż jeśli kronikarz nie zmyślił sobie tego wydarzenia, to mogło w tym wypadku chodzić tylko i wyłącznie o nabożeństwo polowe, ponieważ w tym czasie w pogańskim jeszcze Nakle żadnego Kościoła nie było.
Jednocześnie bezimienny kronikarz nie mówi o porannej, czy popołudniowej mszy. Tak naprawdę w omawianym wypadku w grę mogła wchodzić również msza sprawowana w godzinach porannych, a więc porze dnia, kiedy czujność Polaków mogła być nieco obniżona. Niewykluczone więc, iż Pomorzanie wykorzystali sprzyjające im okoliczności, zaskakując wrogów niespodziewanym podejściem pod gród, o czym z kolei pisał Anonim zwany Gallem.
Swego czasu informacje Galla na temat zaskoczenia wojsk Bolesława Krzywoustego w 1109 roku przez oddziały pomorskie zakwestionował Zdzisław S. Pietras, mniemając, że polski wódz „nie mógł sobie pozwolić na głupie zaskoczenie”. W mniemaniu autora, oddziały polskie mogły zostać zaskoczone jedynie wraz z nastaniem świtu, a tymczasem relacja kronikarza zdaje się sugerować, iż do bitwy doszło w biały dzień, co wykluczałoby zarazem przyjęcie przez Polaków postawy pasywnej.
Nie sposób definitywnie przesądzić, czy Z. S. Pietras ma rację, czy też nie. Wiedząc natomiast o tym, iż Gall dążył usilnie do zbudowania jak najbardziej przychylnego wizerunku swego chlebodawcy, którego dzieje kreślił, należałoby raczej się liczyć z tym, iż otwarte wspominanie o zaskoczeniu Krzywoustego było rzeczą zupełnie niepotrzebną, dyskredytującą wręcz księcia. Kronikarz mógł śmiało pominąć ten fragment z dziejów panowania Bolesława tak jak robił to przy innych okazjach. Ostatecznie stało jednak inaczej, co oznaczałoby, iż tradycja o tym wydarzeniu była nadal żywa w środowisku kronikarza.
Z powyższego wynikałoby, iż w 1109 roku wojska Bolesława Krzywoustego rzeczywiście zostały zaskoczone przez Pomorzan, skoro w dniu bitwy część polskich rycerzy szukała w najbliższej okolicy żywności i furażu dla koni, inni zaś stali na czatach, wypatrując przybycia nieprzyjaciela. Zdaniem Andrzeja Feliksa Grabskiego, część z polskich żołnierzy mogła nawet znajdować się na odpoczynku. Powyższe fakty świadczą niezbyt pochlebnie o piastowskim rozpoznaniu i ubezpieczeniu, które w omawianym wypadku totalnie zawiodły.
Mowa Bolesława Krzywoustego
Według Galla Anonima, zanim doszło do starcia się wojsk polskich z Pomorzanami, Bolesław Krzywousty miał wygłosić do swoich podkomendnych mowę: „Wasza dzielność, groza bezpośredniego niebezpieczeństwa i miłość ojczyzny bardziej was zachęcą, niezwyciężona moja młodzi, niż moje słowa. Dziś za łaską bożą, a wstawiennictwem św. Wawrzyńca miecz wasz zetrze bałwochwalstwo Pomorzan i ich rycerską”!
Z zacytowanego fragmentu wynika, iż przemowa polskiego wodza była dość płomienna i zarazem zwięzła. Zdaniem specjalistów, jest raczej mało prawdopodobne, aby syn Władysława Hermana wygłosił jakąkolwiek mową na placu boju.
Jak stwierdził Kazimierz Liman, wszystkie mowy znajdujące się w „Kronice polskiej”, w tym również tutaj przytoczona, nie mogą służyć jako podstawa budowania i wzbogacania faktograficznej warstwy prezentowanych w nich wydarzeń.
Szyk wojsk pomorskich
Gall Anonim w swojej relacji stwierdził, iż Pomorzanie przed przystąpieniem do boju z Polakami „powbijali włócznie swe w ziemię zwróciwszy ostrza na wrogów i tak się zbili w gromadę, że nikt nie był w stanie wedrzeć się w ich środek samym tylko męstwem”. Rzecz charakterystyczna, iż jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku piechota odpierała w ten sposób natarcia jazdy.
Jak podniósł Tomasz Jasiński, podczas zmagań z wojskami piastowskimi poganie musieli dodatkowo zasłaniać się tarczami, używanymi w tym czasie jako podstawowe narzędzie do obrony. Wprawdzie o używaniu tarcz przez Pomorzan w omawianym okresie nie wspominał Gall, jednak nie musiał on o wszystkim pisać. Zrobili to za niego późnośredniowieczni kronikarze, wzmiankując o wykorzystywaniu tarcz przez pogan jeszcze w XIII wieku podczas zmagań z zakonem krzyżackim.
W innym miejscu Anonim zwany Gallem wskazał natomiast, iż wojsko pomorskie uszykowało się do bitwy w „kręgu”. Pobieżne odczytanie przekazu panegirysty doprowadziłoby do wysnucia fantastycznych wniosków. Z wojskowego punktu widzenia raczej mało możliwe jest to, aby dowództwo Pomorzan było aż tak nieroztropne, przyjmując sugerowany przez dziejopisa szyk dookolny.
Taki szyk był bardzo mało ruchliwy, niezdolny do wykonania bardziej skomplikowanych manewrów i stosunkowo łatwy do przerwania. Wobec tego wydaje się, iż piechota pomorska ustawiła się frontem do Polaków w postaci półkola, opierając swoje skrzydła o las, co chroniło ją przed okrążeniem przez wojska polskie.
Oddziały polskie
Zwraca uwagę, że Polakom, pomimo początkowego zaskoczenia zafundowanego im przez Pomorzan, udało się naprędce zmontować dwa odziały („agmina”), jedno pod dowództwem palatyna Skarbimira, drugie zaś samego księcia Bolesława. Takie rozczłonkowanie sił piastowskich umożliwiało urozmaicenie taktyki bitewnej.
Brakuje danych pozwalających określić, który z wodzów dysponował większym oddziałem. W literaturze naukowej zasugerowano, iż liczniejszymi siłami dysponował Krzywousty, choć nie można uznać tego za pewnik. Zupełnie nieweryfikowalny jest domysł, iż odział palatyna stanowił 1/3 część sił książęcych.
Na podstawie doniesień Anonima zwanego Gallem trudno też zgodzić się ze stwierdzeniem, że siły podległe Skarbimirowi stanowiły jego przyboczną drużynę. Mogło być bowiem na odwrót, zaś wokół palatyna zebrali się tylko ci, co znajdowali się właśnie w jego pobliżu. W końcu Skarbimir należał do zaufanych ludzi Krzywoustego, który już nieraz dał się poznać jako dobry dowódca.
Bitwa pod Nakłem (1109)
Z omawianej w tym miejscu kroniki Gallowej wynika jednoznacznie, iż Skarbimir odegrał bardzo ważną rolę podczas bitwy pod Nakłem. Bez jego odwagi i skuteczności w działaniu trudno byłoby Bolesławowi Krzywoustemu nawet marzyć o rozbiciu szyku Pomorzan.
Według opowiadania kronikarza, Bolesław Krzywousty robił, co mógł, aby zahamować nacierające w kierunku grodu oddziały nieprzyjaciół, a jednocześnie pozorował atak frontalny. W tym samym czasie zgrupowanie pod dowództwem palatyna skrycie obeszło szerokim łukiem Pomorzan i uderzyło na nich od tyłu. Manewr ten uszedł całkowicie ich uwadze, początkowo co prawda próbowali się przeciwstawić polskiej szarży, jednak na nic się to zdało, ponieważ równocześnie od czoła do zmasowanego ataku przeszedł Bolesław.
Wywiązała się krwawa bitwa. Poganie zostali całkowicie okrążeni, a ich ugrupowanie uległo przerwaniu. Armia pomorska została zdziesiątkowana, a w jej szeregach pojawiła się panika. W konsekwencji wielu wojowników pomorskich, chcąc uniknąć śmierci, salwowało się ucieczką.
Czytaj również: Uzbrojenie i organizacja wojska pomorskiego. Czy sztuka wojenna Pomorzan była zapóźniona?
Nieoceniony Skarbimir
Dotychczasowi badacze raczej stronili od odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że Skarbimir znalazł się tak łatwo na tyłach wroga? Andrzej Michałek uznał, iż palatyn spieszył swoich rycerzy i wykorzystując nieuwagę wodzów pomorskich przedarł się przez okoliczny las, uderzając niespodziewanie na czuły punkt każdej armii, a więc tyły i flanki.
Obserwacja ta jest niezwykle interesująca i należy się z nią w całej rozciągłości zgodzić. Warto przy tej okazji zauważyć, iż z konnicą niezwykle ciężko byłoby przejść niespostrzeżenie przez tereny leśne i zajść od tyłu Pomorzan. Trudno przesądzić, kto wpadł na ten pomysł: czy był to palatyn, czy też Krzywousty? Jedno jest natomiast w tym momencie pewne – podjęte ryzyko sowicie się opłaciło polskiemu dowództwu i w efekcie przyczyniło się do klęski innowierców.
Czytaj również: Rzeź Wielenia (1108). Największa masakra Pomorzan w średniowieczu?
Okoliczności klęski pogan
Anonim zwany Gallem w swym przekazie jednoznacznie nadmienił przy okazji opisywania przebiegu bitwy pod Nakłem, iż miecze, jakimi posługiwali się wówczas Pomorzanie, były znacznie pośledniejsze od tej samej broni, będącej w rękach Polaków. Informację tę można interpretować w ten sposób, iż gorszej jakości uzbrojenie wojsk pomorskich mogło zaważyć na ostatecznym wyniku całego starcia. Z kolei zdaniem Teresy i Ryszarda Kiersnowskich, „sam przebieg walk polsko-pomorskich, ich zaciętość i długotrwałość wskazują, iż różnice w wyposażeniu obu stron nie mogły być wielkie”.
Aluzje kronikarza na temat gorszego uzbrojenia wojowników pogańskich można tłumaczyć także, wyczerpując w tym miejscu wszystkie możliwości interpretacyjne, powołując się na wyniki przeprowadzonych do tej pory badań archeologicznych. Wynika z nich mianowicie, iż najbardziej rozpowszechnioną bronią u Pomorzan we wczesnym średniowieczu była włócznia, używana incydentalnie jako oszczep do miotania. Rzadziej natomiast występował miecz, na który nie mógł sobie pozwolić każdy Pomorzanin.
W związku z powyższym można się domyślać, iż Polacy w 1109 roku zapewnili sobie zwycięstwo nie lepszymi mieczami, lecz ich większą ilością. Nie ma jednak żadnej pewności, czy tak w istocie było. Z drugiej jednak strony widać tu jak na dłoni, iż opowiadanie kronikarza na temat interesującej nas tu bitwy można na wiele sposobów interpretować.
Czytaj również: Skutki bitwy pod Nakłem. Czy Piastowie zabili aż 27 tysięcy Pomorzan?
Krwawa bitwa polsko-pomorska
Na podstawie tego, co do tej pory powiedziano na temat batalii pod Nakłem można zgodzić się ze zdaniem zdecydowanej części uczonych, iż starcie to należało do wyjątkowo zażartych. Sam Gall raczej przez przypadek napomknął, iż podczas tej bitwy poganie „zrazu stawiali zawzięty opór” Polakom.
Twarda obrona Pomorzan, jak można się tego domyślać, wynikała z kilkukrotnej ich przewagi liczebnej nad wojskami piastowskimi. Nie sposób wykluczyć także i tego, że Polacy mieli spore trudności z rozbiciem szyku wroga, ponieważ byli przywykli do innego sposobu walki.
Chociaż Gall w swej relacji nie wspomniał, jak długo trwała bitwa nakielska, to można przyjąć, iż szyk przyjęty przez Pomorzan umożliwiał im dość długie bronienie się, przypuszczalnie trwające kilka godzin. Obserwację tę wzmacniałby fakt, iż manewr obejścia pogan przez Skarbimira musiał trwać jakiś czas, zanim udało się go sprawnie wykonać.
Czytaj również: Bitwa pod Niekładzem (1121). Tajemnice legendarnego starcia z pogańskimi Pomorzanami
Źródło
Niniejszy tekst powstał na podstawie mojej książki Nakło 1109, wydanej w kultowej serii „Historyczne Bitwy” (Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2025). Książkę można zamówić, klikając poniższy przycisk.
O autorze: Mariusz Samp
