Śmierć Lenina. Na co zmarł twórca ZSRR?
Powrót nadziei
Końcówka 1923 roku była w życiu Włodzimierza Lenina zdecydowanie lepsza niż pierwsza jego połowa, kiedy dochodził on do siebie po czterech udarach, które wywróciły mu życie do góry nogami. Chory z każdym miesiącem czuł się lepiej, co pozwalało mu oraz jego najbliższym optymistyczniej patrzeć w przyszłość.
W tym czasie mężczyzna wstawał już samodzielnie z łóżka i za pomocą laski poruszał się po pokoju. Kiedy natomiast opuszczał dom w Gorkach, długie godziny spędzał na spacerach w towarzystwie ukochanej żony Nadieżdy Krupskiej. Razem zwiedzali najbliższą okolicę, obfitującą w wiele pięknych miejsc, i zbierali grzyby.
Pewnego dnia Lenin udał się do przebywającego na kuracji w Gorkim Aleksandra Prieobrażenskiego, z którym swego czasu toczył dysputy o zawiłych problemach marksizmu. Schorowany przywódca komunistów był uszczęśliwiony tym, że może uściskać dawnego znajomego i pobyć w jego towarzystwie dłuższą chwilę.
Niniejszy tekst stanowi fragment książki dr Mariusza Sampa Szach-mat. Jak umierali władcy Rosji (Wydawnictwo Hi:story, Kraków 2024), opowiadającej o ostatnich chwilach poprzedników Putina.
Kiepski model
W domu w Gorkim Lenin bardzo rzadko widywał gości. Towarzysz Stalin, aspirujący do przejęcia władzy w ZSRR po jego śmierci, zadbał o to, by liczba spotkań z przyjezdnymi była ograniczona do absolutnego minimum. Nawet służbie zakazał kręcenia się bez powodu przy chorym, co – jak tłumaczył – miało mu pomóc w dojściu do zdrowia i odzyskaniu równowagi psychicznej.
W lipcu 1923 roku do Gorkiego przyjechał brat Lenina, Dmitrij Uljanow. Kilka miesięcy później, w grudniu, Lew Kamieniew zawiózł do Gorkiego artystę Jurija Annienkowa, któremu polecił wykonanie portretu chorego.
„Przywitała nas Krupska – napisał później Annienkow. – Powiedziała, że o portrecie nie ma nawet co myśleć. Rzeczywiście, Lenin spoczywający na szezlongu, owinięty w koc i patrzący mimo nas z bezradnym, rozbrajającym uśmiechem człowieka, który cofnął się do czasów dzieciństwa, mógł służyć tylko jako model do ilustracji tej strasznej choroby, ale w żadnym wypadku nie nadawał się do pozowania do portretu”.
Czytaj również: Cztery udary Lenina. Wywróciły mu życie do góry nogami. I to dosłownie!
Ostatnia podróż do Moskwy
18 października 1923 roku Lenin wsiadł do swojego rolls-royce’a i zaczął się domagać, by zawieziono go do Moskwy. Żona próbowała wprawdzie wyperswadować mu ten pomysł, twierdząc, że nie mają odpowiedniej przepustki, lecz on tylko się uśmiechnął i burknął coś niezrozumiałego. W końcu Nadieżda uległa naleganiom męża, który już od dawna chciał odwiedzić Kreml, lecz problemy zdrowotne mu to uniemożliwiały.
Wraz z Leninem do stolicy udali się jego żona, kilku lekarzy oraz członkowie ochrony. Podróż zajęła im ponad godzinę i gdy już pozwolono im przekroczyć bramy Kremla, Lenin nie posiadał się z radości. Z wielką ochotą odwiedził miejsca, w których wcześniej często przebywał: biuro Sownarkomu czy salę posiedzeń Komitetu Centralnego. Mógł sobie przypomnieć lata świetności, gdy właśnie stąd kierował bolszewicką Rosją.
Wspomnienia te wyzwoliły w nim niekontrolowane uczucia i przez chwilę wydawało się, że nie będzie już mógł kontynuować odwiedzin. Rychło jednak otrząsnął się i jakby nigdy nic dalej zaglądał do dobrze sobie znanych pomieszczeń.
Na sam koniec komunistyczny dyktator zostawił mieszkanie, w którym spędził wiele urokliwych chwil z Nadieżdą. Nie mógł oderwać wzroku od zgromadzonych w nim sprzętów czy książek, próbując sięgnąć do pamięci i sprawdzić, czy wszystko znajduje się na właściwym miejscu. Mimo szczerych chęci nie mógł sobie za wiele przypomnieć, jego mózg był bowiem zbyt mocno uszkodzony.
Goście z Gorkiego zamierzali przed wyjazdem zobaczyć jeszcze Wszechrosyjską Wystawę Gospodarstwa Wiejskiego i Rzemiosła, lecz fatalna pogoda przeszkodziła w zrealizowaniu tego zamierzenia. Postanowiono wracać do domu.
Czytaj również: Mumia Lenina. Dyktatora próbowano zabić nawet po jego śmierci
Przesądzony los dyktatora
Lenin po wyjeździe z Kremla wydawał się być szczęśliwy jak dziecko. Już dawno nie czuł się tak wyśmienicie, choć o powrocie do zdrowia nie mogło być mowy. Lekarze bez ogródek oznajmili najbliższej rodzinie, że kilkukrotne udary uczyniły tak poważne spustoszenie w jego organizmie, że tylko cud mógłby postawić go na nogi.
Dochodziło to wszystko do Nadieżdy Krupskiej, która pomimo zwątpień i zniechęcenia ciągle opiekowała się schorowanym małżonkiem. Pewnego razu napisała: „Żyję tylko tym, że każdego ranka Wołodia cieszy się na mój widok, bierze mnie za rękę, czasem nawet rozmawiamy bez słów o różnych rzeczach, dla których i tak nie ma nazwy”.
Innym razem wspominała: „Każdego dnia osiąga jakiś postęp, ale są to mikroskopijne zmiany, więc nadal trwamy w zawieszeniu pomiędzy życiem a śmiercią”.
Czytaj również: Dramat Romanowów. Przed śmiercią doświadczyli szeregu potwornych upokorzeń ze strony bolszewików
Zmęczony i znękany Lenin
Zanim nastąpił kres życia, Lenin musiał się jeszcze nieco nacierpieć. Zazwyczaj siedział w domu, patrząc na liście opadające z drzew oraz, gdy nastała zima, na śnieg leżący na pobliskich polach i ciągnące się całymi kilometrami po horyzont drzewa. Gdy zdrowie mu na to pozwalało, wraz z Nadieżdą jeździł po okolicy saniami.
Bywały dni, gdy schorowany mężczyzna czuł się rewelacyjnie, co napawało optymizmem lekarzy i jego najbliższą rodzinę. Była to jednak przysłowiowa cisza przed burzą. Nadieżda podskórnie przeczuwała, że niebawem coś złego się przydarzy.
17 stycznia 1924 roku, jak zapisała w swym pamiętniku kobieta, jej małżonek „wyglądał na straszliwie zmęczonego i znękanego. Często przymykał oczy i bladł, ale przede wszystkim jego wyraz twarzy jakoś się zmienił, jego wzrok stał się jakoś ślepy”.
Czytaj również: Śmierć Katarzyny II. Rozpustna caryca konała w potwornych męczarniach
Śmierć Lenina (21 stycznia 1924)
21 stycznia Gorki nawiedziła piękna pogoda, choć na zewnątrz dało się odczuć przenikliwe zimno. Lenin wstał z łóżka o dziesiątej trzydzieści, a następnie udał się do toalety. Wypił pół filiżanki kawy, po czym poszedł się położyć. Nie czuł się najlepiej. Uznał, że drzemka dobrze mu zrobi, choć nie zamierzał wstawać o jakiejś konkretnej godzinie.
Sowiecki dyktator ocknął się o piętnastej, tym razem już z lepszym nastawieniem i większą energią. Zaproponowano mu, by wyszedł choć na chwilę na zewnątrz i zaczerpnął trochę świeżego powietrza. Jak wynika z jednej z relacji, „usadzono go na poduszkach w saniach i patrzył, jak grupa robotników z majątku wyrusza na polowanie. Był w dobrym nastroju, najwyraźniej zadowolony. Mało rzeczy cieszyło go bardziej niż polowanie. Kiedy retriever przyniósł ptaka jednemu z robotników w pobliże sań, Lenin podniósł zdrową rękę i udało się mu powiedzieć: dobry pies”.
Pobyt na zewnątrz dał się najwyraźniej mocno we znaki Leninowi, skoro po powrocie do pokoju czuł się wyczerpany. Aby postawić go na nogi, podano mu smaczny rosół, a potem kawę.
Po jakimś czasie z gardła mężczyzny zaczął wydobywać się charkot, który stawał się coraz głośniejszy. Dyżurni lekarze próbowali mu wprawdzie pomóc, ale żadne z ich działań nie przyniosło spodziewanego rezultatu. Lenin zapadł w śpiączkę. Po kilkudziesięciu minutach się obudził. Był cały zalany potem, jęczał z bólu i rzucał się po łóżku.
Przez cały ten czas Nadieżda Krupska trzymała go za mokrą dłoń, patrząc z przerażeniem na coraz bardziej blednącą twarz męża. Tętno z każdą upływającą minutą zanikało, a medycy, próbując pobudzić serce, wstrzykiwali kamforę i stosowali sztuczne oddychanie. Na nic się to nie zdało. O osiemnastej pięćdziesiąt Włodzimierza nie było już wśród żywych.
Źródło
Niniejszy tekst stanowi fragment książki dr Mariusza Sampa Szach-mat. Jak umierali władcy Rosji (Wydawnictwo Hi:story, Kraków 2024), opowiadającej o ostatnich chwilach poprzedników Putina. Więcej o samej książce można dowiedzieć się po kliknięciu poniższego przycisku.