Ostatnie chwile Dymitra Samozwańca. Cara i jego zwłoki spotkał okrutny los
Dymitr Samozwaniec (Griszka Otriepjew)
Choć na temat młodości Dymitra Samozwańca nie wiemy za dużo, to o wiele więcej posiadamy już informacji z ostatnich lat jego życia. A szczególnie począwszy od 1604 roku, kiedy Dymitr, a właściwie mnich Griszka Otriepjew, podający się za syna Iwana Groźnego, przybył do Polski, szukając tu pomocy dla swych dalekosiężnych planów. Chodziło mu o zdobycie tronu carskiego, który – jak argumentował – mu się prawnie należy.
Dymitrowi udało się uzyskać pomoc magnatów kresowych, zainteresowanych rozszerzeniem swoich wpływów na wschodzie. Największym zaangażowaniem wykazały się rody Wiśniowieckich i Mniszchów, którym marzyło się uzyskanie podobnych przywilejów, jakimi cieszyła się rosyjska oligarchia.
Z naprędce zebranymi oddziałami, liczącymi kilka tysięcy Polaków i Kozaków, Dymitr Samozwaniec wyruszył na wschód latem 1604 roku. Armia ta sunęła do przodu momentami niczym walec i choć zdarzały się jej czasami klęski była coraz bliżej realizacji ambitnych zamiarów. Działania zbrojne nabrały tempa, gdy w kwietniu 1605 roku zmarł nieoczekiwanie Borys Godunow. Od tej pory bramy Moskwy, które na dobrą sprawę nie były już przez nikogo bronione, stanęły przed Samozwańcem otworem.
Niniejszy tekst stanowi fragment mojej książki Szach-mat. Jak umierali władcy Rosji, wydanej nakładem wydawnictwa Hi:story (Kraków 2024).
Dymitr Samozwaniec w Moskwie
W stolicy Carstwa Rosyjskiego Dymitr Samozwaniec pojawił się 20 czerwca 1605 roku. Wśród radosnych okrzyków i pieśni witano go tutaj jak wyzwoliciela. Towarzyszyło mu wojsko – na tłumach wiwatujących ludzi największe wrażenie zrobili znajdujący się w jego szeregach Polacy. Gdy Dymitr dotarł do soboru Archangielskiego, uklęknął przy grobie Iwana IV Groźnego, a następnie zaczął rzewnie płakać, aby nikt nie miał wątpliwości, że jest potomkiem zmarłego cara.
Odegrana przez Griszkę Otriepjewa scena przekonała zgromadzone na Kremlu tłumy o prawdziwości ogłaszanego przez jego ludzi rodowodu. Wersję tę potwierdziła również sprowadzona do Moskwy wdowa po Iwanie Groźnym, Maria Nagoj.
Kobieta nie dość, że „rozpoznała” w mężczyźnie swoje cudownie ocalałe dziecko, to również z płaczem padła mu w ramiona. Tym gestem zyskała sympatię Griszki, który często zaglądał do niej do klasztoru Wozniesienskiego, gdzie na stałe się osiedliła.
Polecamy również: Wielka Smuta. Jeden z najburzliwszych okresów w historii Rosji
Koronacja i ślub Dymitra I
Wkrótce potem odbyła się urządzona z pompą koronacja. Od tego momentu nie było już Griszki Otriepjewa, był natomiast nowy car – Dymitr I, który kazał się tytułować „niezwyciężonym cesarzem” (invictissimus imperator).
Jeszcze pod koniec 1605 roku Dymitr wysłał oficjalne poselstwo do króla Zygmunta III Wazy. Zawiadamiał go o objęciu tronu oraz prosił o zgodę na poślubienie Maryny Mniszchówny. Polski król, dotychczas raczej niechętnie nastawiony wobec niegdysiejszego mnicha, pozytywnie ustosunkował się do tej prośby, wiedziony przede wszystkim perspektywą zdobycia pomocy militarnej Rosji w walce z imperium osmańskim.
Ówczesny biskup krakowski Bernard Maciejowski udzielił Dymitrowi i Marynie ślubu per procura. Miał on bardzo podniosły charakter, uczestniczyło w nim mnóstwo znamienitych gości, w tym sam król z małżonką i synem Władysławem. Pannę młodą ubrano w olśniewającą jedwabną suknię, wyszywaną srebrną nicią, perłami i różnorakimi klejnotami. Jak na przyszłą carową przystało, Maryna włożyła na głowę wykonaną ze złota koronę.
Po ceremonii ślubnej Maryna Mniszchówna wyjechała do Moskwy, gdzie czekał na nią już Dymitr I. W maju 1606 roku patriarcha Hermogenes pobłogosławił ich związek. Na swoją koronację Mniszchówna wybrała strój równie kosztowny i piękny jak ten, który miała na sobie w dniu ślubu – czerwoną suknię z rubinami.
Polecamy również: Caryca Anna. Najgorsza władczyni w historii Rosji?
Fortuna się odwraca
Jak się później okazało, szczęście Maryny, która jako pierwsza z Polek dostąpiła tak znaczącego wywyższenia, trwało zaledwie kilka dni. Przerwał je książę Wasyl Szujski, inicjując wymierzone w parę carską powstanie zbrojne.
Wasyl knuł przeciwko Dymitrowi I już od początku jego rządów. Za swoje konszachty został wprawdzie wtrącony do lochu i skazany na śmierć, lecz w ostatnim momencie ułaskawiono go, zmieniając wcześniejszy wyrok na krótkie zesłanie.
Kiedy Szujski powrócił natomiast do Moskwy, zaczął ponownie spiskować, tym razem jednak z zachowaniem wszelkich środków ostrożności i w najgłębszej tajemnicy. Wśród spiskowców najaktywniejszą rolę odegrali – obok Wasyla – jego dwaj bracia, Dymitr i Iwan.
Polecamy również: Śmierć Piotra Wielkiego. Umierał w ogromnych katuszach, płacząc z bezradności
Początek dramatu
Buntownicy postanowili zgładzić Dymitra I w sobotni poranek 17 maja 1606 roku. Do właściwej akcji przystąpiono już o świcie, kiedy prawdopodobieństwo zaskoczenia było największe. Członkowie sprzysiężenia, praktycznie przez nikogo nieniepokojeni, wtargnęli na Kreml od strony bramy Frołowskiej. W tym samym czasie w mieście rozległ się głos dzwonu z cerkwi Świętego Ilji, co było sygnałem do ataku. W jednej chwili na placu Czerwonym zebrały się tabuny ludzi, uzbrojonych w najrozmaitsze sprzęty i broń.
Car, obudzony wrzaskami dochodzącymi przez okno, początkowo myślał, że w mieście wybuchł pożar, a ludzie gromadzą się, by go ugasić. Kiedy zrozumiał, że powód jest zupełnie inny, ogarnęło go przerażenie. W obronie Dymitra wystąpił jeden z jego osobistych ochroniarzy, Piotr Basmanow, który wzywał wzburzonych bojarów do opamiętania się. Ci jednak nie zamierzali słuchać – jeden z nich wyciągnął nóż i ugodził go prosto w serce. Zgon nastąpił natychmiast.
Śmierć Basmanowa zachęciła spiskowców do dalszego działania. Część strażników, widząc moc, z jaką nacierają oni na pałac, uciekła, pozostali zaś biernie przyglądali się rozwojowi wydarzeń. W tym samym czasie zalękniony car rzucił się do ucieczki korytarzami pałacowymi w kierunku kremlowskiego wzgórza nad rzeką Moskwą. Udało mu się wprawdzie wyskoczyć z okna, jednak upadł tak niefortunnie, że stracił przytomność. Ocucili go po jakimś czasie znajdujący się w pobliżu żołnierze i zanieśli w bezpieczne miejsce. Tutaj Dymitr zaczął ich błagać, by ochronili go przed nastającymi na jego życie Szujskimi. W zamian obiecywał im ogromne bogactwa.
Możliwość zdobycia łatwych pieniędzy sprawiła, że żołnierze natychmiast postanowili wstawić się za przestraszonym carem, ale kiedy doszło do pierwszej wymiany ognia między nimi a buntownikami, po odniesieniu przez kilku z nich poważnie ran szybko skapitulowali. Dymitr został sam.
Śmierć Dymitra Samozwańca
Pojmanego cara zawleczono do jednej z komnat, zdarto z niego odzienie i włożono mu brudny kaftan. Następnie zaczęto z niego otwarcie szydzić. Jeden z bojarów zwrócił się do niego z pytaniem: „Ej, ty, sukinsynu, ktoś ty taki? Kto jest twoim ojcem? Skąd jesteś rodem?”.
Dymitr wprawdzie zarzekał się, że jest prawowitym następcą tronu i synem Iwana IV Groźnego, ale nikt nie chciał wierzyć w jego zapewnienia. W końcu któryś ze spiskowców wystrzelił w kierunku władcy – i śmiertelnie go zranił. W relacjach z epoki twierdzono, że tym, który oddał strzał, był Grigorij Wałujew, względnie Iwan Wojejkow.
Na leżącego na ziemi Dymitra I rzucili się z wściekłością bojarzy i zaczęli niemiłosiernie siec go nożami i szablami. W sumie – jak zapisał jeden z autorów – zadano mu dwadzieścia jeden ran. Następnie rozszarpane zwłoki przeniesiono na plac Czerwony i wystawiono na szyderstwo. Po trzech dniach ciało Dymitra zostało wywiezione za miasto i złożone w miejscu przeznaczonym dla zmarłych z marginesu społecznego.
Dla niektórych powstańców taka śmierć była zbyt małą karą dla samozwańczego cara, po jakimś czasie odkopano więc jego zwłoki i za pomocą uwiązanego do genitaliów sznura zawleczono je na Łobnoje Miesto, gdzie zostało poćwiartowane i spalone. Prochami Dymitra nabito armatę ustawioną na rogatkach i wystrzelono je w kierunku wschodnich krańców Rzeczypospolitej Obojga Narodów, skąd nadeszła pomoc dla samozwańczego władcy.
Polecamy również: Śmierć Katarzyny II. Rozpustna caryca konała w potwornych męczarniach
Nieszpory moskiewskie
Oprócz Dymitra w tak zwanych nieszporach moskiewskich zginęło wielu Polaków. Naliczono, że było ich około pięciuset. Wśród zabitych przeważali dworzanie i czeladź.
Nacierający bez opamiętania tłum, podpuszczony przez Szujskich, był bezlitosny wobec przybyszów z Polski. Przeżyli tylko ci, którzy bronili się do ostatka sił. Reszta została wycięta w pień.
Niewiele brakowało, aby na tamten świat wysłano pławiącego się w rosyjskich bogactwach Jerzego Mniszcha, ojca carycy Maryny. Cudem również udało się ujść z życiem samej Marynie. Ukryła się ona pod spódnicą ochmistrzyni Barbary Kazanowskiej, rodowitej Rosjanki, wobec której powstańcy nie mieli złych zamiarów, a potem wydostała się niezauważona z pałacu. Po pewnym czasie Wasyl Szujski złapał ją, lecz ostatecznie nic złego jej nie zrobił. Uznał bowiem, że jej śmierć przysporzy mu dodatkowych wrogów, których – jak pokazała najbliższa przyszłość – miał aż nadto.
Źródło
Niniejszy tekst stanowi fragment książki dr Mariusza Sampa Szach-mat. Jak umierali władcy Rosji (Wydawnictwo Hi:story, Kraków 2024), opowiadającej o ostatnich chwilach poprzedników Putina. Więcej o samej książce można dowiedzieć się po kliknięciu poniższego przycisku.