Polska 1918. Jak wyglądało państwo po odzyskaniu niepodległości?
Zorganizowana przestępczość
Koniec zaborów oznaczał jednocześnie koniec zaborczej administracji i służb porządkowych. Wykorzystali to przestępcy, wiedząc, że z powodu braku stabilnej władzy mogą być po prostu bezkarni. W październiku i na początku listopada 1918 roku rabowano austriackie magazyny wojskowe w Galicji, wynosząc wszystko, co jeszcze miało jakąkolwiek wartość. Nawet magazyny pilnowane przez polskie wojsko były przedmiotem ataku. Niekiedy w ich pobliżu dochodziło wieczorem lub w nocy do strzelaniny pomiędzy wojskiem a przestępcami. Brak polskiej policji, która się dopiero tworzyła, spowodował ogromny wzrost przestępczości.
We Lwowie przedmieścia opanowały dobrze zorganizowane bandy przestępców, rabujące całe ulice. Na prowincji również nie było bezpiecznie. Działały tam tzw. Zielone Brygady, składające się z dezerterów z C.K. Armii. Żołnierze ci wywoływali awantury oraz rabowali folwarki, magazyny państwowe i sklepy.
Pomimo tego, że polskie władze odbierały dezerterom broń i zmuszały do jej zdawania, problem przestępczości szybko nie zniknął. Zielone Brygady, dzięki dobremu uzbrojeniu, atakowały posterunki policji, żandarmerii, miasta powiatowe i pociągi. Wszystko, co w tych napadach zdołali zdobyć, natychmiast upłynniali. W Płaszowie na stacji jedna z takich band pochwyciła wagony z węglem. W Ząbkowicach inna banda, udając milicję ludową, rabowała cywilów, magazyny i rozbrajała żołnierzy.
Dopiero interwencja wojska opanowała sytuację. Nawet dworzec w Rzeszowie został zdobyty przez bandę, która okradła stojące na stacji wagony z atrakcyjnymi produktami. Jednocześnie grupy przestępcze uderzały na więzienia w miastach, aby uwolnić swoich kolegów. W Krakowie straż więzienna w czasie takiego ataku musiała zabarykadować drzwi i wezwać telefonicznie pomoc.
Czytaj również: Żałowała, że była córką Stalina. Pogmatwany życiorys Awietłany Alliłujewy
W części miejscowości grupy przestępcze kontrolowały całkowicie handel, działalność policji, urzędników i kupców. Ten, kto nie podporządkował się przestępcom lub nie płacił narzuconych przez nich haraczy, musiał liczyć się z poważnymi konsekwencjami.
Bandy dezerterów i grupy przestępcze współpracowały ze sobą lub konkurowały. Często dochodziło do załatwiania porachunków z użyciem broni palnej. Nawet w dużych miastach prawie codziennie dobrze uzbrojeni przestępcy napadali na mieszkania. Duże grupy przestępcze składające się z Żydów i Polaków zajmowały się przemytem i kradzieżami. Znani stali się szefowie takich band, jak np. Stanisław Kołodziejczyk, Stanisław Boguta i Józef Siła-Nowicki.
Jednocześnie przestępcy rozwinęli czarny rynek. Stworzyli nielegalne biznesy i rozpoczęli fałszowanie pieniędzy i dokumentów. Nawet bezrobotni łamali prawo. Wymuszali zapomogi, biorąc jako zakładników fabrykantów i członków zarządu. W ostateczności zabierali nawet towary.
Walka z przestępczością
Aby obronić swój majątek, dwory i fabryki były chronione przez zorganizowaną straż. Kiedy i to nie pomagało, płacono przestępcom okup. Nawet władze miejskie organizowały często straże i milicje, ponieważ przestępcy także zabijali lub bili swoje ofiary. Dlatego zdesperowani ludzie często sami wymierzali sprawiedliwość schwytanym przestępcom. Także partie polityczne, młodzież i Żydzi tworzyli organizacje mające ich bronić przed przestępcami.
5 grudnia 1918 roku Naczelnik Państwa Józef Piłsudski powołał milicję ludową, jednocześnie nakazując rozwiązanie innych podobnych organizacji. Milicja Ludowa nie mogła sobie poradzić z przestępcami. Była po prostu na to za słaba. Niewielu milicjantów miało doświadczenie w walce z przestępcami, a wielu chciało się tylko dorobić.
Polacy na ogół nie mieli dobrego zdania o Milicji Ludowej, ponieważ w jej szeregach znaleźli się także rasowi przestępcy, nadużywający swojej władzy do robienia różnego rodzaju przekrętów. Byli też odważni i uczciwi milicjanci, starający się zwalczać przestępców. Milicjanci z Błonia skutecznie rozbroili polski szwadron kawalerii, który złamał wojskową dyscyplinę. Bohaterem stał się porucznik Eugeniusz Motoczyński, skutecznie powstrzymując w 1919 roku bandy rabujące pospolitą ludność.
Aby ograniczyć przestępczość, rzucono do walki z nimi oddziały wojska. Dzięki temu rozbito raz na zawsze wiele band i wsadzono do więzień wielu groźnych przestępców. Wprowadzono też sądy doraźne i ograniczano w niektórych rejonach kraju sprzedaż alkoholu. Jednak sytuacja poprawiła się zdecydowanie dopiero po 24 lipca 1919 roku, kiedy powołano do życia Policję Państwową. Była to już formacja zawodowa, do której przyjmowano tylko najlepszych. Uruchomiono specjalne kursy policyjne, żeby wykształcić brakujących oficerów dochodzeniowych.
Spekulacja i przemyt
Innym problemem odradzającego się państwa polskiego po I wojnie światowej była spekulacja. Spekulanci, wykorzystując ogromną liczbę różnych walut po zaborcach, skupywali je i nielegalnie nimi obracali, manipulując ich wartością. Jak grzyby po deszczu pojawiły się liczne wytwórnie fałszywych pieniędzy. Podrabiano kartki na żywność i przemycano zboże, aby sprzedać je na czarnym rynku po zawyżonych cenach.
Spekulanci, paskarze, faktorzy współpracowali ze sobą, uprawiając spekulację żywnością, węglem, a także pamiątkami po legionach. Ludność, która była przez nich wyzyskiwana, mściła się na nich w różny sposób. Zdesperowani klienci zajmowali siłą sklepy, a następnie zabierali zdobyte w nich towary do swych domów lub sprzedawali po niższych cenach.
Napadano na pasażerów dorożek, pociągów oraz na osoby idące z zakupami. Aby zaprowadzić porządek, polskie władze stworzyły urząd do walki z lichwą i czarne księgi paskarzy, gdzie notowano największych z nich. Rezultaty zwalczania spekulantów były niewielkie. Tysiące osób żyło ze spekulacji, a paskarze przekupywali pracowników urzędu do walki z lichwą. Korupcja była wówczas ogromna.
Czytaj również: Śnieżny armagedon. Zima stulecia 1978/1979
Także przemyt był czymś powszechnym. Całe wsie żyły z przemytu artykułów do Niemiec. W przemycie brali udział m. in. kolejarze i niektórzy funkcjonariusze Straży Granicznej. Również w armii polskiej liczba przestępstw była duża do końca wojny polsko-bolszewickiej. Dopiero po zakończeniu wojny działające coraz sprawniej państwo polskie znacznie ograniczyło przestępczość.
Opłakany stan gospodarki
Gospodarka znajdowała się w ruinie. Część przemysłu i kolei została całkowicie zniszczona. Zagmatwanie przedstawiała się sprawa waluty, w obiegu znajdowały się pieniądze państw zaborczych, a trochę później pojawiły się marki polskie, drukowane w tak dużych ilościach, że bardzo szybko traciły swoją wartość. Fałszowane pieniądze wprowadzane na rynek przez fałszerzy utrudniły jeszcze bardziej sytuację.
Jeżeli chodzi o produkcję przemysłową, to sytuacja była nie do pozazdroszczenia. Brakowało węgla, który stał się towarem deficytowym. Wiele zakładów nie pracowało, a te, które cokolwiek produkowały, miały poważne trudności, aby się w ogóle utrzymać.
Niezwykle trudna sytuacja w gospodarce zmusiła władze miejskie do ograniczania dostaw prądu i gazu do mieszkań ze względu na różne trudności. Bezrobocie było gigantyczne i polskie władze nie mogły temu zaradzić. Możliwość otrzymania kredytów za granicą była znikoma. Dlatego jedynie druk banknotów bez pokrycia ratował gospodarkę. Efektem tego była hiperinflacja i rosnące zadłużenie państwa.
Wojsko polskie i jego problemy
Tworzenie wojska w pierwszych dniach niepodległości przebiegało w niezwykle trudnych warunkach. Nie było jednolitego wyposażenia, umundurowania i uzbrojenia. Użytkowano różne typy hełmów, broni, mundurów z armii zaborców i zakupów z demobilu. Z powodu dużego analfabetyzmu na wschodzie kraju, rekrutów należało często uczyć czytać i pisać.
Czytaj również: Najwięksi zbrodniarze i tyrani XX wieku. Hitler, Stalin i kto jeszcze?
Brakowało podoficerów i oficerów niższego szczebla. Uruchomiono krótkie kursy, na których pospiesznie szkolono nową kadrę oficerską. W panującym chaosie tworzono nowe jednostki, od razu posyłając je na front z bronią i wyposażeniem, które akurat było na stanie. Dlatego wojsko polskie do 1921 roku stanowiło mieszaninę różnych karabinów, hełmów i mundurów.
Trudności w kolejnictwie
Ogromny chaos panował na terenie całej Polski. Każdy z trzech zaborów miał inne prawo, walutę i gospodarkę. Obecny był niemały bałagan na kolei. W zaborze rosyjskim tory miały inną szerokość, a w zaborze austriackim ruch pociągów był lewostronny. Przepisy i sprzęt także znacznie się różniły w zależności od zaboru. Trzeba było więc nie tylko odbudować zniszczone linie, ale także dostosować szerokość torów. Wykorzystywano bilety i mundury kolejowe z państw zaborczych, do których doczepiano tylko dystynkcje i polskiego orła.
Pociągi nie jeździły według rozkładu i notorycznie się spóźniały. W niektórych przypadkach spóźnienie wynosiło do kilku dni. Z powodu niedoboru węgla opalano parowozy drzewem. Wagony znajdowały się w fatalnym stanie, a kupno biletu bez łapówki graniczyło wręcz z cudem.
Polskie władze zostały zmuszone powołać specjalną komisję, mającą stworzyć podstawy polskiej terminologii kolejnictwa. Należało stworzyć zupełnie nowe słowa, ponieważ nowe wynalazki, jak na przykład samochód czy samolot, nie miały ustalonej polskiej nazwy.
Kryzys mieszkalnictwa
Także w dziedzinie mieszkań sytuacja pozostawiała wiele do życzenia. Wystąpił poważny niedobór lokali. Wykorzystali to nieuczciwi właściciele kamienic. Podwyższali znacznie czynsz, a kiedy lokatorzy nie mogli go zapłacić, wyrzucali ich na bruk. Dochodziło do manifestacji wyrzuconych lokatorów, a także do samosądów na szczególnie nieuczciwych właścicielach.
Czytaj również: Uszkodzić lub zniszczyć. Oto jak wyglądała polska dywersja pod okupacją 1939-1945
Sejm latem 1919 roku uchwalił ustawę chroniącą lokatorów przed eksmisją i zbyt wysokim czynszem. Także lokatorzy stawali się często równie chciwi jak właściciele kamienic. Odnajmowali się więc po dużych cenach mieszkania sublokatorom. Była to tak zwana „Lichwa Mieszkaniowa”.
Choroby i epidemie
W momencie odzyskiwania niepodległości prawdziwą plagę stanowiła gruźlica, na którą zachorowało wiele osób. Jeszcze groźniejsza była epidemia tyfusu. Pojawiła się ona w Polsce za sprawą żołnierzy z armii zaborców.
Po wieloletniej przerwie powróciła również cholera, dziesiątkując ludność. Pojawiły się też inne groźne choroby, jak czerwonka czy malaria (przywleczona z Włoch).
Ciężka epidemia grypy hiszpanki stanowiła także poważny problem. Pomimo tego, że był to koniec epidemii w Europie, w Polsce wiele osób zachorowało na tę chorobę (wśród nich znalazł się gen. Kazimierz Sosnkowski). Sporo też Polaków umarło z powodu hiszpanki.
Na całe szczęście polskie władze uporały się z szalejącą hiszpanką poprzez darmowe szczepienia, odpowiednie środki zaradcze i dzięki pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych. Po zakończeniu działań wojennych epidemie wygasły, co było też częściowo zasługą rodzimej służby zdrowia.
Bibliografia
- Berbecki L., Pamiętniki generała broni Leona Berbeckiego, Katowice 1959.
- Romer J., Pamiętniki, Warszawa 2011.
- Wasilewski L., Piłsudski jakim go znałem, Warszawa 2013.
Autor: Szymon Waraksa